Przyjmijmy, że nie lubisz swojej pracy. Budzisz się rano i już myślisz o powrocie do domu. Każda godzina pracy jest dla ciebie katorgą. Naturalne wydaje się więc, że się tam nie spieszysz. Superm0nky przez około 2,5 roku miał pracę, której nie znosił. Miał elastyczne godziny, więc sam wybierał, o której przychodził. Starannie zaznaczał godziny pracy, notował, o której wychodził i ile czasu spędzał na przerwie na lunch. Gdy ułożył z tego wykres , zależność okazała się jasna. Z upływem czasu przychodził do pracy coraz później. Początkowo zjawiał się w niej ok. 7, a pod koniec o 10. "Nienawidziłem mojej pracy, stąd tak chętnie odwlekałem przyjście do niej" - pisze na swoim profilu Superm0nky.
Oczywiście musiał przepracowywać osiem godzin, więc wychodził z pracy coraz później. Nie zmieniło to jednak jego podejścia. Dodatkowe minuty wolnego łapał z przerwy na lunch, która z początkowych 30 minut rozrosła się aż do godziny.
Wykres nie określa przy tym, czy w czasie spędzonym przy biurku rzeczywiście pracował, czy też próbował uszczknąć trochę wolnego dla siebie. - Możecie zgadywać, co (czasem) robiłem w pracy - pisze Superm0nky. Zaznacza jednak, że ostatecznie musiał pracować ok. 40 godzin tygodniowo. Na szczęście jego męczarnia już się skończyła. - Jestem szczęśliwy, że już tam nie pracuję - informuje Superm0nky.
Być może lepiej byłoby mu znieść niekończące się godziny pracy, gdyby zastosował strategię, jaką podsuwa inny użytkownik Reddita. Podaje on listę zajęć, którymi można "wypchać" czas spędzany w biurze:
- pojawiać się gdzieś między 7 a 9 rano,
- 2-3 godziny spędzać na kawie, wyjściach do toalety, czytaniu maili itp.,
- przerwa na lunch,
- po południu może być jakieś spotkanie albo telekonferencja, a do tego surfowanie po internecie i granie na komórce,
- wreszcie zrobienie czegoś, co usprawiedliwia wcześniejsze nieróbstwo przez 7 godzin.
Liczne komentarze pod wpisem Superm0nky'ego wskazują na to, że jego przypadek nie jest odosobniony. Potwierdzają to także badania. Portal salary.com podał, że aż 69 proc. badanych marnuje swój czas pracy. Blisko połowa z nich tylko pół godziny dziennie, ale pozostali już godzinę i więcej.
Dlaczego to robią? Najwięcej osób tłumaczy się brakiem motywacji (11 proc.), ale niewiele mniej (10 proc.) ma to samo, co Superm0nky - po prostu nie lubi swojej pracy. Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy sami unikacie pracy, której nie lubicie? Jak wasza motywacja wpływa na czas waszego przyjścia do pracy? Piszcie do mnie: Jan.Blizniak@agora.pl
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>