Zakupy w Polsce dużo droższe niż w Niemczech! Przynajmniej wschodnich

Piwo droższe o 17 proc., masło o 25 proc., a woda mineralna aż o 70 proc. - o tyle więcej Wrocławianie zapłacą za produkty spożywcze w polskich sklepach w porównaniu z analogicznymi zakupami za zachodnią granicą. Mimo, iż z danych Eurostatu wynika, że Niemcy są droższym krajem, zakupy tam wciąż są opłacalne. Jak to możliwe?

Z wyliczeń Urzędu Statystycznego we Wrocławiu wynika, że w Polsce znacznie droższe niż w Niemczech są masło, serek twarogowy, mleko zagęszczone, śmietana, sok, miód, woda mineralna, alkohol, soczewki kontaktowe czy mydło toaletowe - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Badanie przeprowadzono w maju ubiegłego roku, porównano w nim ceny w sklepach w Saksonii i woj. dolnośląskim.

Największe różnice występują w cenach alkoholi. Brandy jest w Polsce ponad dwa razy droższa niż w Niemczech, whisky kupimy za zachodnią granicą o 53 proc. taniej. Droższe jest też sprzedawane w Polsce piwo - przeciętna cena za butelkę jest w Niemczech o 17 proc. niższa. Czemu różnice są tak duże? - W Polsce dystrybutorzy ustalają wysokie marże przy sprzedaży alkoholi - mówi w rozmowie z "DGP" Leszek Wiwała ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.

Nie tylko alkohole

Droższe są też inne produkty - masło kosztuje o 25 proc. więcej, sok jabłkowy o 6 proc. więcej, a woda mineralna bez dodatku dwutlenku węgla jest u nas aż o 70 proc. droższa niż za zachodnią granicą. Zdaniem producentów wynika to z tego, że VAT na wodę w Niemczech jest znacznie niższy niż u nas - w Polsce woda obłożona jest maksymalną stawką 23 proc.

Zdaniem cytowanego przez "DGP" Andrzeja Falińskiego, dyrektora generalnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, niektóre ceny produktów w Niemczech są niższe, bo w zasadzie nie ma tam drobnego handlu, a rynek jest bardziej skoncentrowany i mniej na nim pośredników.

- Część różnicy w cenie może wynikać z rodzaju sklepów, w jakich porównujemy ceny. Niemcy na tle Europy nie są bardzo drogim krajem, a wynika to głównie z dużego udziału hard dyskontów, gdzie jest duża presja na niską marżę w handlu detalicznym. To ogromny rynek i wielka skala działania, co pozwala firmom na oszczędności na poziomie przetwórstwa - mówi w rozmowie z Wyborczą.biz Michał Koleśnikow, ekspert ds. analizy rynków rolnych w BGŻ. - Marki własne stanowią w Niemczech ponad 36 proc. rynku produktów spożywczych, a są to przecież z definicji produkty tańsze. Dotyczy to zarówno marek własnych z kategorii economy jak i premium. Dla porównania - w Polsce udziały produktów pod marką własną stanowią 13-14 proc. - dodaje Faliński.

Zobacz wideo

Mniejsza siła nabywcza Polaków nie ma znaczenia

Nie są to pierwsze takie badania - już pod koniec 2011 roku media donosiły o dużych różnicach w cenach. Wówczas także droższe w Polsce były mąka (53 eurocenty za kilogram w Polsce w porównaniu z 35 centami w Niemczech), mleko, sok i woda mineralna (półtora roku temu różnica wynosiła jednak jedynie 17 procent). Wówczas różnice tłumaczono tym, że Niemcy to kraina dyskontów, gdzie działa znacznie większa liczba tanich sklepów niż w Polsce. Jednak w dobie ekspansji sklepów dyskontowych w naszym kraju utrzymujące się różnice w cenach mogą dziwić. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę siłę nabywczą Polaków i Niemców. Według danych GUS przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wynosiło pod koniec ubiegłego roku 3781 zł miesięcznie. Dla porównania - przeciętna pensja w Niemczech jest ponad dwa i pół razy wyższa i wynosi ok. 11,2 tys. zł (2,7 tys. euro).

- Odwoływanie się do mniejszej siły nabywczej nie jest do końca uzasadnione, bo cena zboża jest w większości krajów taka sama, a dyktuje ją światowy rynek. Siła nabywcza może mieć większy wpływ na ceny w sektorze usług, które trudno eksportować czy transportować do innych krajów - mówi w rozmowie Michał Koleśnikow z BGŻ. I dodaje, że różnica w cenach między Polską i Niemcami może też wynikać ze znacznie większej efektywności produkcji. - Dobrze widać to w przypadku trzody chlewnej i wieprzowiny, gdzie z kilograma paszy w Niemczech produkuje się więcej kilogramów mięsa niż u nas. Efektywność produkcji u naszych sąsiadów jest więc większa i to mimo wyższych jednostkowych kosztów pracy - mówi Koleśnikow.

Tanie wschodnie landy

Na tle badań US we Wrocławiu niezrozumiale wyglądać mogą oficjalne dane Eurostatu. Wynika z nich, że mimo wszystko w Polsce mamy... jedne z najniższych cen w całej UE. Choć nasza pensja jest o 70 proc. niższa od unijnej przeciętnej, to ceny są niższe o ponad 40 proc. Według danych Eurostatu z 2011 roku najdroższym krajem UE była Dania, gdzie ceny są o 42 proc. wyższe od średniej unijnej. Najtańsza była z kolei Bułgaria, gdzie ceny były o 49 proc. niższe od średniej. Spośród krajów UE taniej niż w Polsce jest tylko w Bułgarii i w Rumunii. Na Węgrzech średni poziom cen jest o 7 proc. wyższy niż w Polsce, w Czechach jest o 28 proc. drożej, a w Niemczech o 73 proc. Skąd tak duża różnica, skoro w Niemczech część produktów spożywczych jest tańsza niż w Polsce? - Saksonia, która była przedmiotem badania, to teren byłego NRD, gdzie stopa życiowa jest w dalszym ciągu znacznie niższa niż w zachodnich Niemczech. Tamtejsze sieci handlowe to widzą i stosują zróżnicowaną politykę cenową. Inna jest cena tych samych produktów w Nadrenii, Westfalii czy Bawarii, a znacznie niższa w Brandenburgii czy właśnie Saksonii, gdzie poziom bezrobocie jest podobny do tego w Polsce, a najmniej zamożne warstwy społeczne żyją nawet gorzej niż u nas - mówi Faliński.

Czytaj więcej: Polska tanim krajem, ale nasze pensje w ogonie Europy

Z badań Eurostatu wynika, że w Polsce jest stosunkowo tania żywność, szczególnie podstawowe produkty: mięso, sery czy mleko. To ważne, bo żywność i napoje bezalkoholowe stanowią 24 proc. naszych wydatków konsumpcyjnych.

Więcej o: