Idą duże zmiany na rynku wymiany walut. Kilka tygodni temu Euronet, największy operator bankomatów w Polsce, ogłosił, że jeszcze pod koniec maja z jego urządzeń będzie można wypłacać nie tylko złotówki, ale też euro. Początkowo usługa będzie dostępna w Warszawie w 220 bankomatach, w tym 158 dostępnych przez całą dobę. W drugim rzucie do końca wakacji 600 bankomatów wypłacających euro pojawi się też w innych dużych miastach, a docelowo - być może w całej sieci.
Bankomatowa firma obiecuje atrakcyjne kursy, tylko nieco wyższe od międzybankowego, a także dostępność (euro będzie można wypłacić o każdej porze, a według Euronetu w Warszawie jest tylko 15 całodobowych kantorów). Wadą oferty Euronetu mogą być limity wypłat - minimum 50 euro lub wielokrotność tej kwoty, nie więcej niż 2 tys. euro.
Czy Euronet puści z torbami właścicieli tradycyjnych kantorów?
Mimo że w mediach o nowej usłudze było głośno, wielu z nich nawet nie słyszało o nadciągającej konkurencji.
- Wypłata euro z bankomatu? - pyta z niedowierzaniem pracownica kantoru w centrum Warszawy (bankomat Euronetu stoi dwa metry obok). - Wejdą we wszystko, byle więcej zarobić, a ludzie stracą pracę - mówi rozgoryczona.
- To się nie sprawdzi. Niech pan napisze, że przez kryzys ludzie jeszcze wrócą do gotówki i kantory odżyją - mówi sprzedawca w innym punkcie.
Jeszcze inni ze spokojem patrzą na nowego konkurenta.
- Nie boję się Euronetu - mówi Jacek Ciźla, właściciel kantoru przy Chmielnej w Warszawie. - Prowadzę kantor od 25 lat. W międzyczasie pojawiały się różne nowinki, które miały położyć kres kantorom. W tym karty płatnicze, które miały wyeliminować gotówkę, a więc przy okazji i kantory. Nie mogę powiedzieć, że nie odbiło się to zyskach, spadły może o jakieś 10 proc., ale kantory przetrwały - podkreśla.
Ciźla przypomina, że do kantorów przychodzą nie tylko turyści wyjeżdżający za granicę, i tylko do krajów strefy euro. - Wielu naszych klientów to przedsiębiorcy, którzy kupują znaczne kwoty. Dla nich możliwość wypłaty euro z bankomatu nie jest żadnym ułatwieniem - opowiada przedsiębiorca.
W innym znanym warszawskim kantorze mówią: - Większość naszych klientów nie skorzysta z bankomatów choćby z powodu limitów wypłat. Nie wyobrażam sobie, by przedsiębiorca blokował bankomat i wypłacał 2 tys. euro kilkanaście czy kilkadziesiąt razy z rzędu. To po prostu niewygodne i niebezpieczne. Właściciele kantorów nie dowierzają też, że Euronet może być dla nich cenową konkurencją. - Euronet odbierze nam część drobnych klientów, ale pod warunkiem, że zgodnie z tym, co obiecuje, rzeczywiście będzie oferował w bankomatach atrakcyjne kursy - mówi nasz rozmówca. Kolejnym argumentem za przetrwaniem tradycyjnych kantorów jest asortyment. - My nie tylko sprzedajemy, a przede wszystkim skupujemy waluty. Oprócz euro handlujemy 24 innymi walutami, obsługujemy obcokrajowców. Takiej oferty nie znajdzie się w bankomatach - wylicza przedsiębiorca z Chmielnej. - Być może bankomaty odbiorą nam część młodych klientów, którzy potrzebują niewielkich kwot na zagraniczną wycieczkę. Większość jednak, nawet 80 proc. przychodzących do mojego kantoru, to stali klienci: przedsiębiorcy, osoby spłacający kredyty hipoteczne. Mogą u mnie liczyć na rabaty. Nie wierzę, że przeniosą się do bankomatów - mówi Jacek Ciźla.
Ile wart jest rynek wymiany walut? Z danych NBP wynika, że na koniec ubiegłego roku w Polsce działało blisko 4,6 tys. tradycyjnych kantorów, a to oznacza, że ich liczba stale rośnie. W 2004 r. było ich 3,3 tys., każdego roku przybywa kilkaset punktów. Z roku na rok rosną też ich obroty. W 2004 r. wyniosły (skup i sprzedaż) 86,2 mld zł, w ubiegłym - 144,4 mld zł.
Dane potwierdzają więc to, o czym mówią właściciele kantorów - banki, popularyzacja kart płatniczych i kantory internetowe nie zaszkodziły tradycyjnemu biznesowi.
Znaczniej trudniej oszacować wartość bankowego obrotu walutami. W bankach można kupić lub sprzedać waluty w kasie, czyli tak jak w kantorze (kantory konkurują z bankami lepszymi kursami). Z "kantorowych" usług banków korzystamy też, gdy płacimy kartami płatniczymi za granicą (w sklepach, przy wypłacie gotówki z bankomatów czy przy zakupach w internecie).
Banki są też kantorem dla tysięcy przedsiębiorców (eksporterów i importerów) oraz setek tysięcy Polaków spłacających kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich czy euro, bo to banki po swoich kursach przeliczają raty walutowe na złotowe (chodzi o tzw. spread, czyli różnicę między kursem kupna a sprzedaży danej waluty).
W pewnym momencie banki zrobiły ze spreadu maszynkę do zarabiania pieniędzy. Zirytowani kredytobiorcy wymusili w końcu zmianę przepisów. Od kilku lat klient może kupić franki czy euro gdzie chce i przynieść ratę kredytu w gotówce.
Ta zmiana niewątpliwie otworzyła furtkę dla nowej kategorii wymiany walut - kantorów internetowych.
Z danych firmy Internetowykantor.pl, jednej z większych platform w tym segmencie, wynika, że na polskim rynku funkcjonuje około 30 e-kantorów i społecznościowych platform wymiany walut.
- Z badań TNS z 2012 r. wiemy, że z kantorów internetowych korzysta ok. 2 proc. wymieniających walutę Polaków. Na tej podstawie szacujemy, że aktualnie jest to ok. 300 tys. klientów. Liczby te się jednak dynamicznie zmieniają i e-kantorom systematycznie przybywa klientów - mówi Paweł Kyć z Internetowykantor.pl.
Firma szacuje, że w 2010 r. obroty na rynku wymiany walut online wyniosły 600 mln zł, w 2011 już 3,2 mld zł, a w ubiegłym zbliżyły się do 10 mld zł. Połowę tych obrotów zrealizowały połączone niedawno Internetowykantor.pl i Walutomat.
- Rynek wymiany online będzie się rozwijał wraz ze wzrostem świadomości klientów, ale też wraz ze wzrostem rynku e-commerce. Nasze prognozy na 2013 r. zakładają, że rynek podwoi się w stosunku do 2012 r. - mówi Paweł Kyć.
Potencjału wzrostu upatruje też w zmianie zachowań Polaków wyjeżdżających za granicę. - Dotychczasowy model polegał na wymianie w gotówce w kantorze tradycyjnym, ale spodziewamy się, że będzie ewoluował w kierunku modelu mieszanego, czyli większe środki wymienione tanio online plus mała gotówka - szacuje Kyć.
Kantory internetowe nie boją się wejścia na rynek wymiany walut sieci bankomatów. - Kurs w bankomacie będzie gorszy niż na platformach internetowych, choćby ze względu na koszt obsługi gotówki. Nie spodziewamy się, by ta usługa zmieniła rynek kantorów internetowych, bardziej może dotknąć stacjonarne placówki - mówi Paweł Kyć.
Zdaniem Tomasza Wróblewskiego z Alior Banku Euronet może odebrać tradycyjnym kantorom część ich obrotów. - Ucierpią te, które skoncentrowane są na sprzedaży euro w celach turystycznych. Myślę, że gdyby usługa była dostępna we wszystkich bankomatach Euronetu, operator mógłby odebrać kantorom najwyżej ok. 20 proc. ich obrotów, i to pod warunkiem, że zaoferuje bardzo atrakcyjny kurs - mówi Wróblewski.
Jest jedna rzecz, której boją się wszyscy właściciele kantorów - wejścia Polski do strefy euro.