Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w marcu na lokatach terminowych leżało 268,7 mld zł. Miesiąc później o blisko 6,7 mld zł mniej. To największy jednorazowy odpływ depozytów w historii (NBP publikuje te dane od grudnia 1996 r.).
Pieniądze wypływały jednak nie tylko w kwietniu, ale już w marcu. W sumie w ciągu dwóch miesięcy zniknęło aż 9,7 mld zł.
Dlaczego nagle z lokat zniknęło aż tyle pieniędzy? Od wielu miesięcy Rada Polityki Pieniężnej obniża stopy procentowe, próbując w ten sposób pobudzić gospodarkę. Niskie stopy to tańsze kredyty dla firm, co ma je zachęcać do inwestowania. Tracą jednak ci, którzy w bankach trzymają oszczędności, bo spada nie tylko oprocentowanie kredytów, ale też depozytów.
Jeszcze rok temu na lokatach i kontach oszczędnościowych banki oferowały 5-6 proc. rocznie, dzisiaj najwyżej połowę tego. Nic więc dziwnego, że Polacy nie chcą zakładać nowych lokat ani przedłużać tych, które wygasły.
Pieniądze nie popłynęły jednak do funduszy inwestycyjnych czy do obligacji, których rentowność - podobnie jak lokat - też spada. Większa ich część nadal leży w bankach, tyle że na kontach osobistych lub oszczędnościowych (skąd łatwiej szybko je wycofać). Dane NBP pokazują, że od lutego do kwietnia wartość depozytów bieżących (ROR-y i konta oszczędnościowe) wzrosła o ponad 12 mld zł, a więc o wartość zbliżoną do tego, co odpłynęło z lokat terminowych.
Ci, którym lokaty wygasły, po prostu ich nie odnowili. Polacy zastanawiają się teraz, co z nimi zrobić: założyć kolejną lokatę na niewielki procent, czy może zaryzykować i zainwestować na giełdzie.
Dylemat mogą mieć ci, którzy nadal chcą oszczędzać bez ryzyka: założyć lokatę na kilka miesięcy, a potem ją odnowić, bo być może wtedy bank zaoferuje lepsze warunki? A może od razu zamrozić pieniądze na rok, bo banki po drodze dalej będą ciąć odsetki?
Eksperci BGŻ Optima, oszczędnościowego ramienia Banku BGŻ, stworzyli narzędzie pomagające wybrać formę oszczędności, która w danym momencie ma szansę dać najwyższy realny zysk.
Jak to policzyli?
Z każdego produktu oszczędnościowego (konto oszczędnościowe, lokata kwartalna, półroczna i roczna) wzięli pięć najlepszych ofert i wyliczyli średnią arytmetyczną. Nie uwzględnili ofert dla nowych klientów oraz lepiej oprocentowanych, ale z dodatkowymi wymaganiami, np. z dodatkowo płatnym kontem. Oprocentowanie uwzględniało już 19-proc. podatek od zysków kapitałowych.
Następnie zestawili te dane z prognozą przyszłego poziomu inflacji przygotowywanej na podstawie wskazań głównych ekonomistów banków zebranych przez agencję Reuters.
Wynik? W przypadku kont oszczędnościowych najlepsze dadzą zarobić realnie (czyli po uwzględnieniu inflacji) 3,4 proc. w skali roku - szacują eksperci BGŻOptima. Na lokatach trzymiesięcznych da się zarobić 3,1 proc. w skali roku, na najlepiej oprocentowanych półrocznych 2,1 proc., a rocznych 1,3 proc.
- Nasz indeks pokazuje, że obecnie im dłuższy okres oszczędzania, tym realny zysk robi się coraz niższy - mówi Michał Banach, ekspert Banku BGŻOptima. - To z jednej strony kwestia inflacji, która w najbliższych miesiącach będzie powoli rosła. Jeśli zakładamy teraz roczną lokatę, to interesuje nas, co się stanie z cenami w ciągu najbliższych 12 miesięcy, czyli to, jaka będzie inflacja za rok. A ta będzie już nieco wyższa - tłumaczy.
Eksperci z BGŻOptimy przypominają, że od ostatniej podwyżki stóp procentowych w maju ubiegłego roku stopy spadły już o 1,75 pkt proc. W tym czasie oprocentowanie najlepszych depozytów zeszło w dół nieco bardziej, bo o ponad 2 pkt proc. - Nie da się wykluczyć, że w kolejnym miesiącu stawki bankowych ofert będą jeszcze nieco niższe - prognozuje Piotr Grzybczak, dyrektor zarządzający BGŻOptima.
Innego zdania jest Michał Sadrak, analityk Open Finance. Przypomina, że pieniądze na razie odpłynęły z lokat terminowych na depozyty bieżące, ale te drugie są dla banków mniej stabilne. - Dlatego banki mogą powstrzymywać się z cięciem odsetek mimo prognoz dalszego spadku stóp procentowych - prognozuje Sadrak.