To głośny projekt. Właściwie na razie projekt założeń do projektu. Pisaliśmy o nim już kilka razy. Pierwszy raz na początku maja . Bardzo obszerny dokument fiskus reklamuje hasłem "uproszczenia procedur podatkowych". Czyli że niby powinno być prościej i przyjemniej. W projekcie zapisał jednak wiele pomysłów, po których zastosowaniu podatnikowi z pewnością przyjemniej by nie było.
Trafiamy więc tam na przepisy wprowadzające klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania zwaną potocznie klauzulą obejścia prawa. Dzięki niej, gdyby fiskus udowodnił, że podatnik stworzył sztuczną, oderwaną od realiów gospodarczych konstrukcję prawną po to tylko, by uniknąć zapłaty podatku bądź go obniżyć, mógłby pominąć jej skutki. Inaczej mówiąc, gdyby uznał, że jakieś działanie podatnika ma na celu przede wszystkim zapłacenie przez niego niższego podatku, mógłby to działanie unieważnić. I nakazać zapłatę wyższego podatku. Do tego mógłby dorzucić sankcję karną w wysokości 30 proc. kwoty, którą w jego ocenie podatnik chciał oszczędzić. Żeby było jasne, chodzi o legalne działania podatnika.
Klauzula obejścia prawa w podobnej formie już kiedyś była w ordynacji. W 2004 r., po skardze rzecznika praw obywatelskich, Trybunał Konstytucyjny ją zablokował. - W przepisach nie ma zasady, która nakazywałaby podatnikowi płacenie jak najwyższego podatku. Może on więc stosować różne legalne sposoby obniżania zobowiązań wobec fiskusa - uznał Trybunał.
I teraz w opinii do projektu założeń zmian w ordynacji podatkowej przypomina to Rządowe Centrum Legislacji. "Próba powrotu koncepcji wprowadzenia do polskiego systemu prawnego klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania budzi poważne wątpliwości" - czytamy w jego stanowisku. "Jeśli podatnik dokonuje czynności prawnych zgodnych z prawem, zaś ich cel nie jest przez prawo zakazany, to tym samym trudno uznać za prawidłowe i właściwe takie ich kwalifikowanie, które osiągnięty cel (także podatkowy) traktuje na równi z celami zakazanymi. Trzeba w związku z tym jeszcze raz powtórzyć, że brak jest w systemie prawa podatkowego normy prawnej, która zakazywałaby niższego opodatkowania (oczywiście, jeżeli podatnik dochodzi do takiego celu przy zastosowaniu legalnych środków działania)" - pisze Rządowe Centrum Legislacji w opinii wysłanej do ministra finansów. To ostatnie zdanie jest w niej podkreślone.
W jego ocenie projekt założeń nie wykonuje wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Jest z nim sprzeczny. Co więcej RCL uważa, że trudno będzie skonstruować przepisy wprowadzające klauzule, tak by nie były one sprzeczne z tezami orzeczenia Trybunału.
"Jednoznacznie należy również podnieść, że niedopuszczalne jest wprowadzenie dodatkowej sankcji finansowej w razie ostatecznego i prawomocnego wykazania unikania opodatkowania [tej 30-proc.] w świetle zasady sprawiedliwości społecznej oraz zasady demokratycznego państwa prawnego [obie zasady wywiedzione z konstytucji]. Wprowadzenie proponowanego rozwiązania skutkować będzie podwójnym karaniem podatnika (podatnik musi bowiem i tak uiścić należny podatek, a także ponieść stosowne sankcje karne) - stwierdza RCL.
Bardzo krytycznie, w tym samym duchu co RCL, pomysł przywrócenia w polskich przepisach klauzuli obejścia prawa krytykują też eksperci podatkowi i przedsiębiorcy.
- Obawiamy się, że fiskus otrzyma narzędzie umożliwiające kwestionowanie w łatwy sposób planowania podatkowego, które do tej pory uchodziło za bezpieczne - mówił w maju Jan Tokarski, starszy menedżer z firmy doradczej PwC.
- Takie planowanie, nazywane też optymalizacją podatkową, jest prawem podatnika. Może on tak kształtować swoją działalność, żeby było to dla niego jak najbardziej korzystne, także podatkowo. Nigdzie nie jest powiedziane, że ma działać tak, by zapłacić jak najwyższe podatki - tłumaczył Andrzej Nikończyk, przewodniczący Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan.
- Gdyby ktoś zlecił mi napisanie projektu wprowadzającego klauzulę, tak żeby była ona zgodna z konstytucją, to chyba bym się nie podjął tego zadania - stwierdził Mariusz Marecki, ekspert PwC.
Ale na klauzuli nie kończą się zakusy Ministerstwa Finansów. Chciałoby też łatwiejszego dostępu dla urzędów skarbowych do tajemnicy bankowej. Bo jego zdaniem banki przekazują więcej informacji o finansach swoich klientów obcym władzom skarbowym niż polskim. A nasza administracja może się dowiedzieć więcej od zagranicznych banków i instytucji finansowych niż od polskich. Ministerstwo Finansów chce, żeby - na żądanie naczelników (w postępowaniu odwoławczym także dyrektorów) urzędów skarbowych i urzędów celnych - banki, SKOK-i i instytucje finansowe przekazywały im informacje o pełnomocnictwach do dysponowania rachunkami bankowymi swoich klientów, obrotach i stanie tych rachunków. Do tego także informacje o zaciągniętych przez nich kredytach i pożyczkach, celach, na jakie zostały zaciągnięte, terminach i źródłach ich spłaty, umowach depozytowych i umowach o dostępie do skrytek bankowych. - Dostęp do tych informacji ma szczególne znaczenie dla skuteczności zwalczania naruszeń prawa w zakresie zaniżania podstaw opodatkowania oraz nieujawniania źródeł pochodzenia przychodów i majątku - przekonuje resort finansów.
Co na to RCL? "Rozszerzenie prawa żądania informacji od tych podmiotów, ale także nałożenie na te podmioty oraz organy administracji publicznej obowiązku przekazywania wszelkich informacji, gdy uprawdopodobnione jest uszczuplenie należności podatkowych, stanowi nieproporcjonalne uprawnienie organów podatkowych, naruszające prawa podatnika wynikające z zasady zaufania obywatela do państwa, o której mowa w art. 2 Konstytucji RP, jak również naruszające zakaz wkraczania w autonomię informacyjną jednostki w sposób zbędny z punktu widzenia demokratycznego państwa prawa, o którym mowa w art. 51 ust 2 Konstytucji RP" - napisał do ministra finansów. "Postuluje się więc odstąpienie od dokonania wskazanych wyżej zmian" - dodał.
Ministerstwo Finansów chce, żeby nowe przepisy weszły w życie 1 lipca 2014 r.