Ostre cięcie stawki interchange. Sklepom się opłaci, a klientom?

0,5 proc., i to już od przyszłego roku, wyniesie prowizja płacona przez sklepy akceptujące karty - zdecydowali posłowie

- Odbieramy to jako karę za to, że się nie dogadaliśmy - powiedział wczoraj po zakończeniu posiedzenia sejmowej speckomisji Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich.

Chodzi o fiasko prac grupy roboczej działającej w ubiegłym roku przy Narodowym Banku Polskim, która miała pogodzić sklepy oraz banki i organizacje płatnicze w sprawie wysokości interchange fee. To prowizja, jaką płaci sklep od każdej transakcji kartą.

Przedstawicie detalistów zaczęli się buntować, bo płacili jedne z najwyższych stawek w Europie. W ubiegłym roku średnia stawka wynosiła ok. 1,6 proc., od 2013 r. spadła do średnio 1,3 proc. (w ubiegłym roku banki zarobiły na tej opłacie blisko 1,8 mld zł).

Z pozoru sprawa jest ważna dla właścicieli sklepów i banków, ale pośrednio dotyczy wszystkich konsumentów. Bo to dzięki przychodom z tej prowizji (blisko 2 mld zł rocznie) banki mogą oferować karty czy konta "za darmo", a nawet płacić za częste płacenie plastikowymi pieniędzmi. To nie banki, a sklepy finansują różnego rodzaju programy, w ramach których można otrzymać zwrot części wydatków za zakupy, za które zapłaciliśmy kartą.

Czytaj też: Visa i MasterCard miękną, bo boją się ustawy

Do kompromisu zakładającego stopniowe obniżki nie doszło, ponieważ MasterCard zbojkotował prace zespołu roboczego przez NBP. Tłumaczył, że porozumienie może zostać uznane za zmowę cenową.

Rok temu zespół został więc rozwiązany, ale problem wysokości opłat interchange szybko podchwycili politycy, którzy murem stanęli po stronie sklepów. Stwierdzili, że skoro kompromis nie wypalił, prowizje trzeba obniżyć administracyjnie.

Wczoraj odbyło się ostatnie posiedzenie specjalnej komisji sejmowej, która przez kilka ostatnich miesięcy pracowała nad treścią projektu nowelizacji ustawy o usługach płatniczych. Jako główny wybrano projekt senacki, który pierwotnie zakładał, że prowizja interchange nie będzie mogła być wyższa niż 0,5 proc. Przewidziano jednak okresy przejściowe - do końca 2013 r. miała wynosić 1 proc., a w latach 2014-15 - 0,7 proc.

Niespodziewanie speckomisja przychyliła się do wniosku posła Wincentego Elsnera z Ruchu Palikota, który zaproponował likwidację okresów przejściowych. I taką wersję projektu wczoraj przegłosowano. Oznacza to, że od połowy 2014 r. wysokość interchange fee wyniesie maksymalnie 0,5 proc.

Od tego pomysłu próbował odwieść posłów bank centralny. Piotr Wiesiołek, pierwszy zastępca prezesa NBP, w liście do przewodniczącej speckomisji Zofii Czernow ostrzegał, że skokowy spadek interchange (czytaj: przychodów banków) odbije się negatywnie na rozwoju płatności bezgotówkowych. Jego zdaniem banki mogą ograniczyć wydawanie kart lub przerzucić koszty ich wydawania na konsumentów.

Bankowcy nie składają broni. Projekt ustawy musi zatwierdzić jeszcze Senat, a potem Sejm. - W tym czasie będziemy przekonywać polityków do tego, by obniżki opłat kartowych były wprowadzane stopniowo - mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.

Czytaj też: Obniżka opłaty interchange? Zarobią hipermarkety

Więcej o: