UOKiK prześwietlił w sumie 30 firm udzielających pożyczek. Niektóre, m.in. Providenta, wziął pod lupę ze względu na skalę działalności (Provident to największa firma pożyczkowa w Polsce), inne wylosował.
To nie pierwsza kontrola tego typu firm. W ubiegłym roku Urząd sprawdzał, jak instytucje finansowe (również banki i SKOK-i) przestrzegają ustawy o kredycie konsumenckim. W tym roku przyglądał się reklamom firm pożyczkowych.
Najnowsza kontrola tej branży dotyczyła kosztów pożyczek. UOKiK sprawdzał, czy firmy zgodnie z prawem pobierają i naliczają różnego rodzaju opłaty oraz czy prawidłowo o nich informują swoich klientów. Sprawdzał nie tylko wzory umów, ale też umowy faktycznie zawarte.
Jakie miał zastrzeżenia? Właściwie każda skontrolowana firma podpadła urzędnikom. W sumie dopatrzyli się ponad 200 różnego rodzaju naruszeń.
Najczęściej związane były z tzw. formularzem informacyjnym. Zgodnie z prawem musi go wręczać każdy pożyczkodawca. Jest taki sam, niezależnie od tego, kto udziela pożyczki - firma chwilówkowa, SKOK czy bank. Zawiera podstawowe informacje o pożyczce, m.in. o jej kosztach. Teoretycznie dzięki formularzowi konsumentom powinno być łatwiej porównać koszty pożyczki u różnych pożyczkodawców.
UOKiK ustalił, że niektóre firmy w ogóle nie wręczały klientom formularza lub informacje były wybrakowane albo podawane w nierzetelny sposób. - To poważne naruszenie, bo utrudnia konsumentom porównanie kilku ofert i wybór najkorzystniejszej - mówi Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKiK.
Zastrzeżenia dotyczące formularza Urząd miał do wszystkich kontrolowanych firm.
Urząd wytknął też pożyczkodawcom, że błędnie podają tzw. rzeczywistą roczną stopę oprocentowania (RRSO). To wyliczany według specjalnego wzoru i podawany w formie procentowej całkowity koszt pożyczki uwzględniający odsetki, prowizje i inne opłaty, w tym za domową obsługę pożyczki, czyli odbiór rat w domu klienta. Jednak aż osiem badanych firm nie uwzględniało w RRSO kosztów obsługi domowej.
Z obsługą domową wiąże się też inne zastrzeżenie UOKiK. Urząd stwierdził, że w niektórych przypadkach koszty tej obsługi nie są adekwatne do rzeczywiście poniesionych kosztów. Chodzi o to, że firmy naliczają tę opłatę procentowo od kwoty pożyczki. Mimo że koszt odbioru gotówki jest taki sam dla pożyczki o niskiej i dużej wartości, opłaty są mocno zróżnicowane.
Przykład? Firma Optima za obsługę domową pożyczki o wartości 700 zł udzielonej na 50 tygodni bierze blisko 290 zł, zaś za pożyczkę o wartości 6 tys. zł (też na 50 tygodni) już prawie 2,5 tys. zł. Za podobne przewinienie Urzędowi podpadł też Provident.
- Nie kwestionujemy prawa do pobierania opłaty za obsługę domową. Nasze wątpliwości budzi nieadekwatność tej opłaty - podkreśla Krasnodębska-Tomkiel.
UOKiK uważa, że niektóre opłaty są nie tylko nieadekwatne do rzeczywiście poniesionych kosztów, ale wręcz wygórowane. Np. jeden pożyczkodawca za podanie nieprawdziwych danych przez klienta pobiera karę w wysokości 4-krotności udzielonej pożyczki.
UOKiK wytknął też niektórym firmom, że znacznie zaniżają podawane RRSO, m.in. firmie Wonga. Według urzędu przy pożyczce 500 zł na 30 dni (opcja jednorazowej spłaty) firma podawała RRSO na poziomie 360 proc., tymczasem z wyliczeń UOKiK powinno być 2250,55 proc.
Kto ma rację? Wonga wydała oświadczenie, w którym czytamy: "Skorzystaliśmy z niezależnej ekspertyzy prawnej przy wprowadzaniu produktu Wonga do Polski. Wynika z niej, że stosowany przez nas sposób liczenia RRSO jest poprawny, biorąc pod uwagę stosowane opłaty oraz rodzaj umowy. Bardzo poważnie podchodzimy do kwestii zgodności z obowiązującymi przepisami, dlatego rozpatrzymy w trybie pilnym uwagi zgłoszone przez UOKiK".
Każdy klient banku czy firmy pożyczkowej ma prawo do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni. By takie odstąpienie było skuteczne, musi o tym poinformować. Musi oczywiście zwrócić pożyczoną kwotę wraz z odsetkami za okres korzystania z pożyczki, ale ma na to 30 dni. Tymczasem - co wykrył UOKiK - niektóre firmy uzależniają skuteczność odstąpienia od spłaty kapitału, a nawet od zapłacenia dodatkowej prowizji.
Najbardziej jednak podpadły Urzędowi dwie firmy - PKF Skarbiec oraz Baltic Money, które - jak twierdzą urzędnicy - zarabiają na zatrzymywaniu opłat przygotowawczych bez wypłacania pożyczki.
Jak to możliwe? Np. PKF Skarbiec w ramach umowy przedwstępnej pobiera 6 proc. kwoty pożyczki. Pożyczkę wypłaca, jeśli klient ustanowi odpowiednie zabezpieczenia. UOKiK ustalił, że ustanowienie wspomnianych zabezpieczeń dla przeciętnego Kowalskiego jest bardzo trudne, co odzwierciedlają dane dotyczące działalności PKF Skarbiec. W pierwszym półroczu 2012 r. na kilka tysięcy zawartych umów przedwstępnych umowy zawarto tylko w przypadku ok. 2,5 proc. umów, a pożyczek wypłacono tylko ok. 1,75 proc. Na tej podstawie UOKiK sugeruje, że działalność PKF Skarbiec opiera się na wyłudzaniu opłat przygotowawczych.