Rekordzista musi oddać aż 1,5 mln złotych. Jak to się stało? Przez mgłę widoczność była słaba. Nieubezpieczony kierowca tira zawracał na autostradzie, w miejscu niedozwolonym. Na tira wjechały rozpędzone auta. W wypadku zginęło kilka osób.
Poszkodowanym i rodzinom pieniądze za wypadki spowodowane przez nieubezpieczonych lub niezidentyfikowanych sprawców wypłaca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Dopiero później Fundusz domaga się zwrotu wypłaconego odszkodowania od sprawcy.
Według najnowszej analizy Funduszu jeżdżący bez OC mają przeciętnie do oddania 9 tys. zł, ale w 2012 roku najszybciej (o 36 proc.) rosła liczba spraw o zwrot odszkodowań na poziomie 10-50 tys. zł.
- Nieubezpieczony kierowca musi liczyć się z karą za brak OC, mandatem podczas kontroli drogowej, odszkodowaniem za wypadek, wraz z kosztami poniesionymi przez UFG - ostrzega Fundusz.
Jeżeli kierowca jeździ samochodem osobowym bez ważnej polisy OC ponad dwa tygodnie, zapłaci 3,2 tys. zł kary. Jeżeli nie ma ubezpieczenia od czterech do 14 dni, kara wynosi 1,6 tys. zł. Jeżeli spóźnił się nie więcej niż trzy dni - 640 zł. Plus mandat - 50 zł.
Najpoważniejsze jest jednak pokrycie odszkodowania. W przypadku drobnej stłuczki kierowca bez OC musi liczyć się jedynie z pokryciem kosztów naprawy uszkodzonego auta. Problemy zaczynają się, gdy nie była to tylko stłuczka parkingowa. Wtedy oprócz odszkodowania za naprawę zniszczonego auta sprawca musi pokryć również koszty leczenia ofiar wypadku, odszkodowania za kalectwo lub śmierć czy wypłacać poszkodowanemu dożywotnią rentę.
- Warto pamiętać, że odpowiedzialność nieubezpieczonego sprawcy jest nieunikniona - ostrzega Izabela Pintscher, kierownik wydziału regresów w UFG. - Nawet jeżeli w danym momencie nie dysponuje majątkiem, w odpowiednim terminie ponownie kierujemy sprawę do komornika i postępujemy tak aż do skutku.
W ubiegłym roku Fundusz prowadził 19,4 tys. spraw o zwrot odszkodowań wypłaconych ofiarom wypadków spowodowanych przez kierowców bez OC. Tylko w ostatnim roku wystąpił do kierowców bez OC o zwrot 28,4 mln zł, o prawie 5 mln zł więcej niż rok wcześniej.
W tym samym czasie odszkodowania wypłacone w imieniu nieubezpieczonych i niezidentyfikowanych kierowców przez UFG wzrosły o 20 proc. - do prawie 70 mln zł. Kierowcy bez OC spowodowali w 2012 r. aż 6 tys. wypadków.
Przeciętnie Funduszowi udaje się ściągnąć ok. 40 proc. Brakujące pieniądze Fundusz bierze ze stałej opłaty od ubezpieczycieli, czyli od uczciwych kierowców i z kar za brak OC. W ubiegłym roku było to 16,75 mln zł, czyli o 8 proc. więcej niż rok wcześniej.
- Te sprawy ciągną się latami, a część jest cały czas w toku. Dla porównania przypominam też, że NIK w czerwcu opublikował raport, według którego ściągalność mandatów w Polsce wynosi 70 proc., a ich egzekucja odbywa się przecież przez urzędy skarbowe - powiedziała "Gazecie" Aleksandra Biały z UFG.
W sumie po polskich drogach jeździ 250 tys. kierowców nieposiadających ważnej polisy OC. A przecież taka polisa jest obowiązkowa dla każdego kierowcy. Chociaż ubezpieczenie kosztuje średnio nie więcej niż 500 zł, to jednak coraz więcej kierowców ryzykuje i nie ubezpiecza swojego samochodu.
Ze statystyk UFG wynika, że bez obowiązkowego ubezpieczenia jeździ najczęściej mężczyzna w wieku do 25 lat. Pracuje dorywczo, prowadzi gospodarstwo rolne, jest bezrobotny lub pobiera rentę. Jeździ najczęściej fiatem lub oplem. W większości przypadków są to starsze auta sprowadzone z zagranicy, za kilka tysięcy złotych.