Parabank Amber Gold oszukał przed rokiem blisko 10 tys. osób na kwotę 668 mln zł. Ministerstwo Finansów ma wreszcie pomysł, jak ucywilizować branżę pożyczkową.
Resort zaproponował zmiany m.in. w ustawie o nadzorze nad rynkiem finansowym i ustawie Prawo bankowe. Dzięki nim - przekonuje ministerstwo - klienci firm pożyczkowych będą lepiej chronieni. "Proponowane rozwiązania mają zapobiegać sytuacjom wykorzystywania słabszej pozycji konsumentów w transakcjach dokonywanych z profesjonalistami" - czytamy w projekcie założeń.
Co proponuje MF? Np. wprowadzenie licencji na działalność pożyczkową. Nie mogłyby jej prowadzić m.in. osoby prawomocnie skazane za przestępstwa gospodarcze (Marcin P., założyciel Amber Gold, miał m.in. wyrok za przywłaszczenie pieniędzy z Multikasy, pośrednika opłacającego rachunki).
Zgodnie z projektem rejestr firm pożyczkowych ma być jawny i prowadzony przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Za udzielanie pożyczek bez wpisu do rejestru groziłyby dwa lata więzienia bądź grzywna do 500 tys. zł.
Propozycje zmierzają też do rozszerzenia uprawnień Komisji Nadzoru Finansowego wobec firm pożyczkowych. KNF mogłaby żądać wyjaśnień od firm spoza sektora bankowego, gdyby zachodziło podejrzenie, że prowadzą nielegalną działalność, np. przyjmują depozyty, co dzisiaj jest zarezerwowane dla banków i SKOK-ów. Dziś KNF może jedynie wpisać taką firmę na czarną listę ostrzeżeń i powiadomić prokuraturę.
Za utrudnienie postępowania wyjaśniającego groziłaby surowa kara. Na tym etapie resort finansów proponuje do dwóch lat więzienia lub 500 tys. zł grzywny. Chce też podwyższyć kary za nielegalne zbieranie depozytów.
Najwięcej kontrowersji wzbudza jednak pomysł wprowadzenia limitu kosztu pożyczek. Resort odszedł od propozycji wprowadzenia limitu rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO). I proponuje, by całkowity koszt kredytu nie mógł przekroczyć 30 proc. udzielonej kwoty.
- Wprowadzenie limitu nie jest rozwiązaniem optymalnym, ponieważ może przyczynić się do zwiększenia wykluczenia finansowego obywateli i poszerzenia tzw. szarej strefy - komentuje Alicja Kopeć, członek zarządu Providenta, największej w Polsce firmy pożyczkowej.
Jej zdaniem limitowanie kosztów pożyczek może też uderzyć w drobnych przedsiębiorców, którzy niebankowymi kredytami często łatają płynność finansową.
Ministerstwo Finansów postuluje też, by firmy pozabankowe dzieliły się informacjami o udzielonych pożyczkach. Miałby ustawowy obowiązek wpisywania informacji o niespłacanych pożyczkach do biur informacji gospodarczej (w Polsce działają trzy takie bazy).
Propozycja zakłada też, że firma pożyczkowa będzie mogła sprawdzić historię kredytową klienta w bankach, czyli za pośrednictwem Biura Informacji Kredytowej, ale jeśli klient wyrazi na to pisemną zgodę.
- Konieczność pisemnej zgody każdego konsumenta na sprawdzenie jego danych w BIK jest krokiem w tył w procesie cyfrowego rozwoju rynku usług finansowych w Polsce. Zgoda udzielona w formie elektronicznej, o ile pożyczkodawca jest w stanie potwierdzić tożsamość wnioskodawcy, powinna być wystarczająca - uważa Marcin Borowiecki, dyrektor zarządzający firmy pożyczkowej Wonga.com w Polsce.