Szaleństwo mieszkaniowe trwa w najlepsze. Polacy biorą kredyty mieszkaniowe i kupują nieruchomości. Z najnowszego raportu PKO Banku Polskiego, analizującego rynek mieszkaniowy wynika, że sprzedaż nowych kredytów mieszkaniowych wg danych Związku Banków Polskich w II kwartale wyniosła 11,3 mld zł. To o 51 proc. więcej niż w pierwszym kwartale. W sumie banki udzieliły 30,8 tys. kredytów. Co więcej, według danych BIK w samym sierpniu miesięczna wartość zapytań o nowe kredyty mieszkaniowe wzrosła o ok. 300 proc. w porównaniu do zeszłego roku.
"Na wzmocnienie popytu mogły mieć wpływ przyspieszone decyzje zakupowe osób, które nie spełniając warunków programu 'Bezpieczny kredyt 2 proc.', oczekiwały powrotu silnych tendencji wzrostowych cen mieszkań w kolejnych miesiącach" - czytamy w raporcie. Potwierdzeniem tego może być to, że na rynku wynajmu wzrosła podaż. Według analityków PKO prawdopodobnie z wynajmu zrezygnowały niektóre osoby, które kwalifikują się do programu "Bezpieczny kredyt 2 proc.", a także te, którym poprawiła się zdolność kredytowa na skutek dalszego wzrostu nominalnych dochodów.
Mieszkań do kupienia na rynku jednak brakuje. Na koniec II kwartału oferta deweloperska w 6 największych aglomeracjach na koniec pomimo wzrostu liczby mieszkań wprowadzanych na rynek ich liczba zmalała do 40,6 tys. Kwartał wcześniej było to 43,6 tys. Największe spadki oferty wystąpiły w Krakowie (-17 proc.) i Warszawie (-12 proc.) - podaje PKO, powołując się na monitoring JLL. I może być jeszcze gorzej. We wspominanym raporcie wskazano, że liczba rozpoczynanych projektów nowych mieszkań spadła z roku na rok o 29,2 proc. w II kwartale, a liczba wydanych pozwoleń aż o 35,2 proc. "Wskaźnik koniunktury budownictwa mieszkaniowego (różnica liczby mieszkań rozpoczętych i oddanych do użytku w ostatnich 4 kwartałach) w II kwartale 2023 r. sygnalizuje kontynuację spadkowego trendu liczby mieszkań w toku budowy" - czytamy.
Niestety wzrost popytu przy ograniczonej podaży nowych mieszkań, oznacza to powrót podwyżek cen mieszkań. Analitycy PKO przewidują, że ceny mieszkań wzrosną o 10-15 proc. w najbliższym roku. Takie przewidywania opierają m.in. na odbudowie popytu kredytowego, silnej obniżce stóp procentowych przez RPP i zapowiedź kontynuacji cyklu obniżek, dopłatach do rat kredytów "Bezpieczny kredyt 2 proc.": spadek realnych cen mieszkań i w konsekwencji zwiększenie ich dostępności poprzez poprawę relacji dochodów do cen mieszkań. Jednocześnie do wzrostu cen przyczynić się może malejąca oferta mieszkań na rynku i pogłębiający się deficyt dostępnych terenów budowlanych w dobrych lokalizacjach w największych miastach.
Z drugiej strony - według analityków PKO - podwyżki cen mieszkań mogą wyhamować: spadek dostępności mieszkań. Wtedy wzrost płac może być niższy niż cen mieszkań. Oraz stabilizacja stawek za wynajem, co osłabia motywację konsumentów do zakupu inwestycyjnego.