Minister rozwoju Waldemar Buda jest na otwartej wojnie z tzw. patodeweloperką. - To nie jest republika bananowa, a zamożna Polska, w której Polacy oczekują wysokich standardów - mówił w rozmowie z next.gazeta.pl zapowiadając ustawę, która ma ukrócić kontrowersyjne praktyki stosowane przez deweloperów, aby zmaksymalizować zyski na sprzedaży lub wynajmie mieszkań.
Przepisy mają wejść w życie od początku przyszłego roku. Wśród nich znajdują się zapisy m.in. o nowej minimalnej odległości budynków od granicy działki (5 metrów), konieczności budowy placów zabaw, obowiązku projektowania przegród między balkonami na jednej płycie oraz zapewnienie minimalnej powierzchni, lokali użytkowych na co najmniej 25 m kw.
Im bliżej wejścia w życie tych przepisów, tym deweloperzy mają więcej wątpliwości.
Polski Związek Firm Deweloperskich zaapelował do Waldemara Budy o wydłużenie okresu vacatio legis, czyli momentem wejścia ustawy w życie, do 1 kwietnia 2024 roku, "tak, aby rynek miał szansę dostosować się do nowych regulacji". Przekonują, że jeśli ustawa zacznie obowiązywać już od początku roku, może to zachwiać rynkiem mieszkań w Polsce, a ceny nieruchomości pójdą znacząco w górę.
- Znajdujemy się w okresie istotnej nierównowagi, między podażą a popytem. Nowych mieszkań brakuje. W takim otoczenie każde rozwiązanie, które zaburza funkcjonowanie na rynku nieruchomości, będzie prowadzić do wzrostu i tak już wysokich cen mieszkań. Tymczasem wszystkim powinno zależeć na tym, aby uruchomić jak najwięcej nowych inwestycji, by osłabić presję na te podwyżki - przekonuje Konrad Płochocki, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Przedstawiciele branży przekonują, że warunki techniczne to jedne z najważniejszych przepisów regulujących zasady wznoszenia budynków w kraju. Dlatego ich zmiana powinna być wdrażana ostrożnie, opierając się na realnym czasie przygotowania inwestycji. Obecnie od zakupu gruntu do rzeczywistej budowy trzeba czekać około 5 lat. "Natomiast zmieniane przepisy nie uwzględniają nawet etapu poprzedzającego opracowanie koncepcji architektoniczno-budowlanej, co nierzadko trwa od 6 do nawet 9 miesięcy" - zauważa Polski Związek Firm Deweloperskich.
- I to dla inwestycji pozostających właśnie na etapie projektowania nowe prawo jest największym zagrożeniem. Wyznaczono niedostateczny termin na dostosowanie się do niego, co doprowadzić może do tego, że szereg inwestycji nie zostanie zrealizowanych w kształcie, jaki pierwotnie zakładano (…) W najczarniejszym scenariuszu może się okazać, że cześć gruntów przestanie spełniać przesłanki wykorzystania ich pod zabudowę mieszkaniową - przekonuje radca prawny Przemysław Dziąg, szef działu prawnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
"Rzeczpospolita" poprosiła resort Waldemara Budy o ustosunkowanie się do apelów deweloperów. Resort w odpowiedzi wyjaśnił, że planowane zmiany się priorytetowe ze względu na ważny interes publiczny i "tylko szybkie działanie umożliwi wyeliminowanie złych praktyk i pozwoli nabywcom mieszkań na komfortowe warunki życia". Poinformowano, więc, że taka zmiana nie jest rozważana.