Emerytura po 35-40 latach pracy? Biejat: Oczywiście, że nas na to stać. Hennig-Kloska: Wydajemy ponad 100 mld zł

Obietnice dla emerytów mogą być jednym z najciekawszych tematów kampanii wyborczej. "Solidarność" postuluje wprowadzenie emerytur po przepracowaniu 35 lat dla kobiet i po 40 latach pracy dla mężczyzn. Ten pomysł miał wzbudzić zainteresowanie w sztabie Andrzeja Dudy. Czy polski system emerytalny stać na takie rozwiązanie? Posłuchaj fragmentu rozmowy ze Studia Biznes.

Emerytury stażowe według pomysłu Solidarności miałyby polegać na tym, że mężczyźni mogliby z tego prawa skorzystać po 40 latach pracy, natomiast kobiety 5 lat wcześniej (obecnie takie prawo mają np. policjanci albo wojskowi). Teoretycznie, jeśli kobieta zaczęłaby pracę i pracowała ciągle od 18. roku życia, to mogłaby przejść na emeryturę w wieku już 53 lat, a mężczyźni 58 lat. Oznaczałoby to realnie obniżenie wieku emerytalnego. Jak pisała "Gazeta Wyborcza" Kancelaria Prezydenta dostała wyliczenia z ZUS, z których wynika, że taka propozycja kosztowałaby budżet nawet 13 mld zł rocznie. - Już dziś na emerytury wydajemy ponad 100 miliardów złotych rocznie - mówiła w "Studiu Biznes" Paulina Hennig-Kloska z Koalicji Obywatelskiej i pytała: Czy nas na to stać? - Oczywiście, że nas na takie rozwiązanie stać - ripostowała Magdalena Biejat z Lewicy. Zobacz całą rozmowę.

Więcej o: