Prawo przewiduje, że co cztery lata wszyscy, którzy wypisali się z Pracowniczych Planów Kapitałowych, są automatycznie ponownie zapisywani do programu. Ostatni taki zapis nastąpił 1 marca. Dlatego część osób, które o PPK kompletnie zapomniały, może zdziwić się, że najbliższa pensja będzie niższa. Automatyczne zapisy są bowiem masowe, dotyczą pracowników w wieku od 18 do 55 lat. Starsi autozapisem martwić się nie muszą.
Kto do PPK przystąpił - świadomie czy też przez niezłożenie na czas oświadczenia, że oszczędzać na emeryturę nie chce - dostanie mniejszą pensję. O ile? O minimum 2 proc. brutto, bo taka jest minimalna składka, jaką można odprowadzać. Maksymalnie przekazywać można 4 proc. Do tych potrącanych nam kwot swoje trzy grosze (niedosłownie, rzecz jasna) dorzuca jeszcze pracodawca - może dołożyć nam kolejne od 1,5 do nawet 4 proc. W najbardziej obciążającym naszą pensję scenariuszu do naszego konta PPK powędruje łącznie nawet 8 proc. naszej pensji.
Od wpłaty pracodawcy i własnej musimy zapłacić jeszcze podatek dochodowy. Kwoty wrażenia jednak nie robią. Jak wyliczał Mikołaj Fidziński - dla pensji brutto 3490 zł (płaca minimalna) - na rękę z PPK 2669,04 zł wobec 2695,49 zł bez PPK (składka 17,45 zł, zaliczka na PIT wyższa o 7 zł). Różnica to ok. 26 zł.
Pracownicze Plany Kapitałowe to dobrowolny program oszczędnościowy, który ma zwiększyć emeryturę. Jest obowiązkowy dla pracodawców - muszą oni zapisać do programu niemal wszystkich pracowników, o ile ci nie wyrazili na czas sprzeciwu. Składki potrącane są z pensji pracownika, swoją część dokłada pracodawca. Dodatkowo państwo dopłaca do każdego konta 250 zł rocznie. Jest też powitalny prezent w wysokości 240 zł
Środki ulokowane w PPK są inwestowane w akcje, obligacje, fundusze inwestycyjne i inne instrumenty. Akcje stanowią ponad 60 proc. aktywów netto ulokowanych w PPK, a obligacje - ponad jedną trzecią całości. Te dwa rodzaje inwestycji stanowią podstawę portfela inwestycyjnego PPK.