Od 1 sierpnia przestały obowiązywać przepisy ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. Zniesienie na terenie Polski stanu zagrożenia epidemicznego i wygaśnięcie przepisów covidowych oznacza, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) wrócił do naliczania opłaty prolongacyjnej.
Opłatę prolongacyjną należy uiścić w przypadku zaakceptowania przez urząd skarbowy wniosku o odroczenie płatności podatku lub rozłożenie podatku na raty - dowiadujemy się z art. 57 ordynacji podatkowej. Dodatkowa należność nie jest ustalana w sytuacji, w której przyczyną odroczenia płatności podatku lub rozbicia go na raty była klęska żywiołowa lub wypadek losowy.
Na mocy art. 15 z ustawy o COVID-19, opłata prolongacyjna nie była również pobierana podczas obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii oraz w okresie 30 dni po jego odwołaniu. Oznacza to, że przedsiębiorcy do dnia 31 lipca mogli złożyć ostatni wniosek o odroczenie lub rozłożenie podatku na raty bez konieczności uiszczenia opłaty prolongacyjnej. Dodatkowa należność musi natomiast zostać uiszczona w przypadku wniosków, które zostały złożone od dnia 1 sierpnia.
- Opłata dotyczy osób, które mają dług w ZUS, ale zdecydowały się skorzystać z możliwości rozłożenia zaległości na raty. Od składek, które rozłożono na raty, nie nalicza się odsetek za zwłokę, począwszy od następnego dnia po dniu wpływu wniosku o udzielenie tych ulg - tłumaczyła na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" Iwona Kowalska-Matis, rzeczniczka prasowa ZUS na Dolnym Śląsku.
Opłata prolongacyjna traktowana jest jako należność naliczana zamiast odsetek za dodatkowy czas na spłatę podatku. Jest jednocześnie rozwiązaniem korzystniejszym z perspektywy płatnika. Wysokość opłaty prolongacyjnej co do zasady wynosi bowiem równowartość 50 proc. potencjalnych odsetek - czytamy na portalu ZUS.