Zacznijmy od Hardimana - wymienianego jako pierwsza próba budowy egzoszkieletu, jeszcze z 1965 roku. Maszyna miała pozwalać kierującemu na łatwe podniesienie 680 kilogramów.
Projekt zakończył się porażką - ruchy egzoszkieletu były gwałtowne i niekontrolowane, nie został więc nigdy uruchomiony z człowiekiem w środku. Zbadano jednak, że maszyna może podnieść do 340 kilogramów, niestety przy tym ważyła ponad dwa razy tyle - 750 kg.
Egzoszkielety mogą kojarzyć się z wojskiem i ciężkim sprzętem, tymczasem eLEGS ma całkiem cywilne zastosowanie. Przydaje się w rehabilitacji oraz umożliwia osobom niepełnosprawnym chodzenie, a także swobodne siadanie i wstawanie oraz stanie prosto przez ograniczony czas. Urządzenie ma w pamięci schematy podstawowych ludzkich ruchów, wyczuwa więc, co próbuje zrobić człowiek i podąża za nim.
Testy w klinikach rozpoczęły się na początku tego roku, w połowie ma nastąpić premiera na rynku.
eLEGS zbudowała firma Berkeley Bionics przy współpracy z Berkeley Robotics & Human Engineering Laboratory na Uniwersytecie Kalifornijskim - wspólnie stworzyli jeszcze kilka szkieletów, o których dalej.
Ten egzoszkielet nie wygląda może specjalnie wyjściowo - te sterczące rurki od kompresorów, kable i stal nieco odstraszają. Jednak przełamuje stereotyp, że pancerze wspomagane to wyłącznie męska zabawka. Power Assist Suit ma pomagać pielęgniarkom w noszeniu pacjentów. System czujników włącza silnik, gdy operator próbuje coś podnieść i na bieżąco monitoruje, ile siły potrzeba, by ruch był płynny i delikatny, tak, by nie uszkodzić pacjenta. Słowem - kobieca ręka wśród metalowych mięśniaków.
Stworzony przez Appled Motion, opatentowany już w 1991 roku jako osobisty dwunożny pojazd transportowy. Konstruktor doszedł do wniosków, że najlepszym środkiem transportu są ludzkie ciała i wystarczy tylko trochę im pomóc. Za pomocą wspomaganego wielką sprężyną egzoszkieletu można biec z dużo większą szybkością. Dumnie określany "osobistym wehikułem XXI" wieku nie doczekał się masowej produkcji. A w planach była też wersja elektryczna z serwomotorami... Za to zainspirował następny wynalazek.
Powerbocking to nazwa sportu ekstremalnego - akrobacji skoków i biegów jakie uprawia się z doczepionymi do nóg przegubowymi szczudłami, wspomaganymi mocnymi sprężynami. Oryginalnie wymyślił je Alexander Böck i nazwał Powerskips. Pozwalają na skoki na wysokość 1-1,5 metra i bieg z szybkością do 32 km na godzinę.
Dziś produkuje je więcej firm, w różnej cenie i jakości. Zależnie od producenta mają one różną nazwę: Poweriser, Velocity Stilts, 7 League Boots, Flying Locust (znane też jako: Air-trekkers, Fly Jumpers, PowerStriders, Jumping Jacks, Pro Jumps).
Rozmaite wspomagacze, to nie tylko wielkie korporacje, ale także maniacy budujący konstrukcje w garażu. Konstruktor Troy Hurtubise, który byłby w stanie samodzielnie, swoimi pancerzami, wypełnić to zestawienie. Od 1984 r., gdy przetrwał potyczkę z niedźwiedziem grizzly, próbował znaleźć sposób na obserwowanie tych zwierząt, bez narażania się na niebezpieczeństwo. Podobno objawienia doznał oglądając "RoboCopa". Jak widać, podjął wiele prób zbudowania odpowiedniego pancerza i wszystkie modele testował ze sobą jako operatorem. Model VI wypróbował zamykając się w klatce z ważącym ponad 500 kg niedźwiedziem. Badania zakończył na modelu Ursus Mark VII. W 1998 dostał IgNobla, a dodatkowo powstał o nim film dokumentalny, który można obejrzeć także w internecie.
Po ponad 20 latach pracy nad rozmaitymi niedźwiedzioodpornymi pancerzami Troy Hurtubise postanowił zrobić coś innego. Kolejne dwa lata i 15,000 dolarów poświęcił na zbudowanie lekkiej zbroi dla wojska, która miała wytrzymać strzał z broni. Konstruktor bardzo ubolewał, że nie mógł tego przetestować. Poza tym miała klimatyzowany hełm, system wentylacji zasilany energią słoneczną, urządzenie do nagrywania, pochwę na nóż, kaburę na broń, a nawet robota zwiadowczego i system do zmiany głosu. Hurtubise oceniał koszt modelu w masowej produkcji na 2000 dolarów, niestety nie znalazł się chętny, by ją produkować. Zbroja skończyła na internetowej aukcji. Rok później to samo spotkało sławny antyniedźwiedzi pancerz z filmu.
Wygląd pancerza był inspirowany postaciami z serii gier "Halo":
W przeciwieństwie do poprzednika, Anthony Le skupia się na wyglądzie swoich pancerzy, niesamowicie je dopracowując. Nie dają za to żadnej mocy, nie wspomagają ani siły ani odporności - dlatego nie zaliczyliśmy ich do tytułowych wspomagaczy. Konstruktor zbudował z utwardzanego plastiku kopie zbroi Iron Mana i War Machine z filmu "Iron Man 2" oraz kilka innych pancerzy. W tym pancerz NANOSUIT z gry Crysis. Anthony pracuje nad nimi sam, a na wykonanie pancerza potrzebuje od 3 do 4 tygodni. Po prezentacji swoich dzieł w internecie dostał propozycję współpracy m.in. od firm Marvela, Paramount i Electronic Arts.
Inspirując się filmami można też zbudować coś konkretniejszego. Pełna nazwa Power Loadera brzmi Dual Arm Power Amplification Robot, jednak każdy kto oglądał kultowy film "Obcy - decydujące starcie" od razu rozpozna w nim machinę, którą Ripley wykończyła królową Obcych.
Power Loader to konstrukcja firmy ActiveLink (oddziału Panasonica) i raczej słabo nadaje się do walki z Obcymi, bowiem waży aż 230 kilo - nie liczcie, że zrobicie w tym unik. Za to dzięki osiemnastu silnikom w ramionach możecie bez wysiłku podnieść aż 100 kilogramów. Urządzenie ma też system Force Feedback umożliwiający lepsze wyczucie ruchów maszyny.
W tym momencie odchodzimy nieco od tematyki tego zestawienia, ale T-52 Enryu tak bardzo kojarzy się z opisanym wcześniej Power Loaderem, że musiał się tu znaleźć. Ten ważący 5 ton i mierzący 3,5 metra robot ma potężne hydrauliczne ramiona, o zakresie ruchu adekwatnym do ludzkich i zdolność do podniesienia tony. Został zbudowany w 2004 r. w Japonii i służy do pomocy przy przedostawaniu się przez gruzy. Miejmy nadzieję, że dobrze spełnia swoje zadanie.
A "Enryu" znaczy "smok ratowniczy".
Powstało także kilka profesjonalnych egzoszkieletów, które bez trudu udowadniają, że cyberpunk jest tuż za rogiem. HAL 5 mógłby spokojnie zagrać w filmie. Od razu widać, że został zaprojektowany w Japonii, wagę przyłożono nie tylko do możliwości, ale i wyglądu. Ale niech ładny design Was nie zwiedzie. Baterie HALa pozwalają na prawie 3 godziny pracy przy noszeniu ciężkich obiektów - nawet 5 razy cięższych niż operator może podnieść normalnie.
Gdy sterujący szkieletem chce wykonać ruch, mózg wysyła impulsy nerwowe do mięśni. W tym momencie sensor HALa odczytuje na skórze słabe sygnały. Dzięki nim odgaduje zamiary człowieka i porusza się zgodnie z nimi, wspomagając działania operatora. Hal może być wykorzystywany do wspomagania ruchu osób chorych, niepełnosprawnych i starszych oraz rehabilitacji.
HULC to chyba najsławniejszy egzoszkielet - zbudowany przez firmę Berkley Bionics i Lockheed Martin, testowany przez armię amerykańską. Wyposażony w HULC żołnierz jest w stanie nieść do 200 funtów (ok. 91 kg) i poruszać się po prawie każdym terenie z szybkością do 10 mil na godzinę (ok. 16km/h). Dodatkowo szkielet zwiększa wytrzymałość - podczas używania zmniejsza się zapotrzebowanie na tlen, człowiek wolniej się męczy, co pozwala na dłuższy bieg. HULC napędzany jest bateriami.
Firma tworząca HULCa ma na koncie także eLEGS, a została założona przez naukowców z Berkeley Robotics & Human Engineering Laboratory na Uniwersytecie Kalifornijskim W laboratorium powstali poprzednicy HULCa: Berkeley Lower Extremity Exoskeleton (BLEEX), ExoClimber i ExoHiker.
XOS 2 firmy Raytheon Sarcos to chyba najbardziej zaawansowany i zbliżony do pełnego pancerza wspomaganego model. To już druga generacja egzoszkieletów tej firmy. Za pomocą hydraulicznych ramion operator szkieletu może przenosić ciężkie obiekty, ale jednocześnie potrafi być delikatny, gdy chodzi o przeniesienie materiałów wybuchowych. Przebicie drewnianej ściany wzmocnioną pięścią także nie stanowi problemu. Największą jego wadą jest konieczność bycia podpiętym kablem do źródła energii - w przeciwieństwie do HULCa, nie ma swoich baterii. Czeka go raczej służba w bazach, przy przenoszeniu ciężkich ładunków, niż na polu bitwy. Zużywa za to o połowę mniej energii niż jego poprzednik, XOS 1.
Firma dobrze wie do czego dąży i jakimi skojarzeniami wypromować szkielet - film o nim na YouTube nosi tytuł: The "Real" Iron Man! A demonstracja z okazji premiery przeprowadzona została we współpracy z Paramount Home Entertainment i połączona była z premierą "Iron Mana 2" na Blu-ray i DVD.
Jak widać po zestawieniu naukowcy bardzo często czerpią wzorce z science-fiction. Zostało im jeszcze kilka do wykorzystania. Gdy HULCa albo XOS 2 zdołają obudować pancerzem i zapewnić im zasilanie, doczekamy się pewnie wspomaganych pancerzy rodem ze świata Warhammer 40,000 lub serii gier Fallout.
Coraz bardziej realną wizją przyszłości są także roboty podobne do T-52, jednak poruszające się na nogach. Sterowanie nimi będzie bardzo intuicyjne - ruchy pilota będą przekładać się na całą konstrukcję. Widzieliśmy je w "Matrixie" oraz "Avatarze" i wydawało się nieprawdopodobne, by wkroczyły na współczesne pola bitew. Kto jednak wie, nad czym pracuje się w najtajniejszych laboratoriach?
Paweł Kamiński