Google Reader Play , bo tak nazwany został nowy czytnik, nie ma na celu zastąpienia dotychczasowego - i chwała Bogu, bo wersja ta jest jak dla mnie zbyt uproszczona. Przeglądać można tylko jedną wiadomość na raz, za to na pełnym ekranie.
Jak czytamy na blogu Google , usługa została stworzona z myślą o osobach, do których nie trafia rozbudowana forma dotychczasowego czytnika. Nawigacja między wiadomościami odbywa się za pomocą strzałek po obu stronach ekranu, lub za pośrednictwem paska z informacjami na dole.
Google Reader Play ma "uczyć się" preferencji czytelnika . Dostępna jest bowiem możliwość oznaczenia wiadomości gwiazdką do przeczytania w innym terminie, a na tej podstawie czytnik wyciągać będzie wniosek, że takie akurat treści interesują użytkownika i następnym razem sugerować mu będzie podobne informacje. Można także dać do zrozumienia światu, że dana wiadomość "podoba mi się" oraz podzielić się nią ze znajomymi.
Do Google Reader Play nie trzeba się logować, a wiadomości serwowane na samym początku to te, które zebrały wcześniej przychylne opinie innych internautów. W ten sposób dowiedziałam się na przykład, że pewien mężczyzna poślubił poduszkę ... Cóż, de gustibus...
New York Times znalazł już dla czytnika idealne wg nich zastosowanie - przeglądanie treści na ekranie telewizora . Choć można sobie równie dobrze wyobrazić korzystanie z niego za pośrednictwem tabletu.
Swoją drogą, Google Reader Play przypomina mi podobną usługę, także stworzoną do "innego" przeglądania - tym razem Wiadomości Google. Chodzi oczywiście o Fast Flip , czyli czytanie informacji "prawie jak normalnej gazety".
Google Fast Flip Fot. Google
Podoba Wam się taki uproszczony czytnik?
Joanna Sosnowska
