Amerykańska firma ScanCafe pochwaliła się na swoim Twitterze , że zdigitalizowała już ponad 50 milionów fotografii . To naprawdę dużo, lecz według ich szacunków, zostało im jeszcze 550 miliardów. Jak mówi szef SC, Sam Allen:
Chcemy ocalić ich o wiele więcej, zanim przepadną na zawsze.
Interesujące są statystyki pokazujące, co najczęściej chciano ocalić od zapomnienia - firma zrobiła badanie 29 tysięcy fotografii, wziętych ze 100 różnych zamówień.
Niezbyt zaskakujące jest, że 27 procent zdjęć przedstawiało syna, 27 procent córkę, 16 matkę a 18 ojca .
Ciekawsza jest kwestia pór roku - w 92 procentach zamówień były fotografie przedstawiające zimę, w 79 lato, 78 wiosnę i zaledwie w 19 procentach jesień.
Ludzie dominują nad miejscami - na 62 procentach zdjęć jest grupa osób, na 19 jedna osoba i także na 19 - krajobraz.
Jasno z badania wynika, kiedy ludzie dostają aparaty - w 65 procentach znalazły się zdjęcia świąteczne, a w 58 procentach - z urodzin . Śluby pojawiły się w 35 procentach zamówień, a Wielkanoc w 3 procentach.
Ciekaw jestem, ja te statystyki wyglądają dziś, gdy zdjęcia robi się dużo częściej i dużo mniej oszczędnie?
Na interesującą sprawę zwraca uwagę komentator CNET - czy zdjęcia cyfrowe są naprawdę trwalsze? Oczywiście łatwiej robić ich kopie i trzymać nośniki w różnych miejscach, co pozwala pilnować ich łatwiej, niż wydruków. Ale czy mamy pewność, że wykorzystywane przez nas formaty plików będą nadal w użyciu za kilkanaście lat? No i nośniki też z czasem ulegają zniszczeniu.
Dużo gorszą rzeczą jest przeładowanie informacjami. Zbyt wiele zdjęć, które nie są oznaczone choćby datami czy tagami może poskutkować tym, że mając całe życie na dysku, nie będziemy w stanie w nim nic znaleźć.
[za: cnet.com ]
Paweł Kamiński