Plastikowa torebka, w którą pakujemy w sklepie zakupy i której żywot oblicza się na te parę kwadransów niezbędne na dotarcie do domu jest zrobiona, jak większość tworzyw sztucznych, z ropy naftowej. Problem plastikowych śmieci dostrzeżono już nawet w Polsce - rząd niedawno wprowadził opłatę ekologiczną, która ma nas przekonać do ograniczenia apetytu na reklamówki.
Zakazy tego typu wprowadzane są na całym świecie, a w wielu nacisk na ekologię nie kończy się na siatkach na zakupy. W Wielkiej Brytanii całkiem poważnie rozważa się wprowadzenie przepisów regulujących kwestię kubków, w których Brytyjczycy piją kawę na wynos. To wszystko wpłynie zdecydowanie na popyt na ropę naftową.
- Na całym świecie rośnie świadomość szkód środowiskowych związanych z tworzywami sztucznymi i różnymi rodzajami opakowań - twierdzi Spencer Dale, główny ekonomista BP.
Jego zdaniem wpłynie to na światowy popyt na ropę naftową w niedużym, choć widocznym stopniu. Do 2040 roku zmniejszone zapotrzebowanie przemysłu petrochemicznego związane z rosnącą świadomością ekologiczną ograniczą popyt o 2 miliony baryłek dziennie. Światowa produkcja ropy wynosiła w 2017 średnio 80-81 milionów baryłek dziennie, mowa więc o zmniejszeniu popytu o około 2,5 procenta w porównaniu do dzisiejszej produkcji.
Analitycy BP spodziewają się jednak, że popyt na ropę będzie jeszcze rósł, aż do późnych lat trzydziestych, gdy ma osiągnąć poziom 110 milionów baryłek dziennie. W przeciwieństwie do innych firm naftowych nie spodziewają się, by popyt szybko osiągnął szczyt i zaczął się zmniejszać w związku z polityką klimatyczną i promowaniem pojazdów elektrycznych - w BP sądzi się, że popyt przez jakiś czas utrzyma się na wysokim poziomie nim zacznie opadać.
Co ciekawe, analitycy BP uważają, że w 2040 nawet 70 procent przejazdów autami (i autobusami) może odbywać się za pomocą pojazdów elektrycznych, o ile rządy wprowadzą bezwzględne zakazy dla pojazdów z silnikami spalinowymi.