CC: Niewidzialny człowiek

Czyli sztuka strzelania focha.

Wielka internetowa rodzina jest jak prawdziwa rodzina - zawsze znajdzie się jakiś wujek, amator trunków czy inna ciocia-klocia, z którymi niekoniecznie chcemy rozmawiać - tak i w cybernetycznej otchłani sieci społecznościowych trafiamy na ludzi, których wolelibyśmy nie znać (nie rozumie tego sztuczna inteligencja Facebooka i ciągle pokazuje mi jako "ludzi, których możesz znać" kogoś, kogo wcale znać nie chcę).

Ale wielka internetowa rodzina jest o tyle fajniejsza od reala, że użytkownik został wyposażony w narzędzia umożliwiająca znikanie niechcianych delikwentów.  Za czasów Usenetu służył do tego killfile - plik śmierci, w którym lądowały namiary nielubianych dyskutantów (zwykle - upierdliwych trolli, lamerów, ale także ludzie, na których się sfochaliśmy, bo wygrali flejma) - od tej pory posty tego użytkownika były dla nas niewidoczne. Wrzucanie kogoś do killfile'a było całym rytuałem - choć można było zrobić to bez obwieszczania całego światu, to lepiej było zrobić scenę pisząc posta ze słowem PLONK.

Angielska wikipedia określa je jako humorystyczną onomatopeję - "odgłos użytkownika uderzającego o dno killfile'a". Polska wiki dodaje ważną informację, że jest to również "dźwięk uderzenia kału o dno toalety", jak również możliwe pseudorozwinięcia (Put Lamer ON Killfile, Pi*****ny Lamer Opuścił Naszą Kompanię). Jak widać po doborze słownictwa, plonkowanie to czynność budząca dużo emocji.

Dziury w necie

Widać to również po tym, jak zostało przedstawione w literaturze. Cyberjoly Drim, cyberpunkowe opowiadanie ociekające duchem czasów świetności Usenetu, zawiera scenę splonkowania:

Wyłączyła postać. Srebrna Nefretete zniknęła z pola widzenia holamera całkowicie nagle, jakby nigdy nie istniała. - Czekaj - jęknął holamer. Jola uśmiechnęła się złośliwie. Na kanale dźwiękowym powiedziała cicho: - Życzę miłego życia. Nie uznała za stosowne wspomnieć, że jest to formułka, informująca o wrzuceniu kogoś do kill-file'a. Nie wątpiła, że Donica i inne utopce chętnie mu to wytłumaczą.

Władza i kontrola, jakże odmienna od łaski i niełaski forumowych moderatorów. Aż czuć moc, jaką daje splonkowanie! Tryumf! Nic dziwnego, że w końcu ta czynność została sparodiowana w komiksie Wilq - jeden z wrogów głównego bohatera grozi mu zemstą; doprowadzony do ostateczności grozi, że "normalnie was splonkuję!".

Jak dzieci zasłaniające uszy i krzyczące "nie słyszę cię!" "Pyszna rada, wujku dobra rado!"

Fantaści opisujący przyszłość postludzką i spowitą rzeczywistością rozszerzoną wpadli na pomysł, żeby plonkować także poza siecią.  W opowiadaniu Wyborca Charlesa Strossa bohaterka używa oprogramowania "Superplonk" (i usenetowej terminologii), aby usuwać niechciane osoby z pola widzenia.

Tymczasem nowe sieci społecznościowe oddały w ręce użytkowników jeszcze więcej narzędzi do kontroli niepożądanych treści (i strzelania focha) - np. w usłudze Google Plus mamy władzę nie tylko nad tym, kogo widzimy, ale i kto widzi nas. Rezultat - rozmowy, w których jeden z naszych znajomych prowadzi dialog z niewidzialnym oponentem. Powstają dziury w necie, strumienie bez sensu.

Świat, w którym nie warto rozmawiać.

Cyber Czwartek to cykl cotygodniowych felietonów poświęconych dawnym wizjom przyszłości i temu, jak (i czy!) spełniły się w naszym nowoczesnym świecie. Autor, Michał R. Wiśniewski , jest publicystą i blogerem specjalizującym się w fantastyce oraz japońskiej popkulturze.

Więcej o: