Płaca minimalna dla kierowców - Norwegowie wykorzystują niemiecki wytrych

Norwegia wykorzystuje przetarte przez niemiecką ustawę MiLoG szlaki i wprowadza płacę minimalną dla zagranicznych kierowców autobusów i ciężarówek. Od 1 lipca stawka minimalna za godzinę pracy to 158,32 korony norweskie. Dodatkowo kierowcy muszą otrzymywać, zgodne z norweskimi stawkami, diety, w wysokości 307 NOK na dobę.

Zgodnie z niemiecką, obowiązującą od 1 stycznia br. ustawą o płacy minimalnej - MiLoG (tj. Mindestlohngesetz), stawka godzinowa za pracę na terenie Niemiec nie może być niższa od 8,50 euro brutto. Ustawodawca założył przy tym, że wskazana stawka godzinowa dotyczy nie tylko Niemców i obywateli innych krajów pracujących w RFN, ale także kierowców przedsiębiorstw transportowych realizujących przewozy po terytorium Niemiec. To właśnie rozszerzenie postanowień ustawy o pracowników niezatrudnionych na terenie Niemiec wzbudza najwięcej kontrowersji. Zajęła się nimi nawet Komisja Europejska, która, także za sprawą polskiej interwencji, wszczęła procedurę EU Pilot, mającą wyjaśnić, czy niemiecki przepis w ogóle jest zgodny z prawem UE. Bruksela stwierdziła, że niektóre postanowienia MiLoG godzą w unijną zasadę swobody świadczenia usług, jednak dokładne ustalenia w tej sprawie mogą potrwać nawet kilkanaście miesięcy. Co ważne, już wiadomo jednak, że tranzyt nie podlega obowiązkowi MiLoG, a ustawa stosowana jest w przypadku wszystkich transportów kabotażowych, czyli świadczonego przez zagraniczne firmy transportu z załadunkiem i rozładunkiem na terenie Niemiec.

Norweskie naśladownictwo

Niemcy szybko znaleźli naśladowców. Także Francja opracowała swój odpowiednik MiLoG - projekt ustawy na rzecz rozwoju, działalności i równości szans, tzw. ustawę Macrona, która zawiera protekcjonistyczne zapisy, zgodnie z którymi zagraniczni kierowcy znajdujący się na terenie Francji mają otrzymywać minimalne wynagrodzenie według stawki godzinowej 9,61 euro. Z kolei Norwegowie wypracowali przepisy, które znajdują zastosowanie w przypadku kabotażu, a także w transporcie międzynarodowym, o ile odbiorca usługi znajduje się w Norwegi. Zgodnie z opracowaniem norweskiego Komitetu ds. Upowszechnionych Umów Zbiorowych (Tariffnemnda) z dnia 11 maja br., zawodowi kierowcy realizujący transporty w w/w zakresie nie mogą otrzymywać wynagrodzenia mniejszego od 158,32 NOK (około 74 zł) na godzinę. Zmiana ta weszła w życie z dniem 1 lipca 2015 r. i obowiązuje kierowców prowadzących pojazdy o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony, w tym autobusy. Co istotne, zagraniczni kierowcy muszą od początku lipca otrzymywać nie tylko wynagrodzenie zgodne z wytycznymi Komitetu, ale i diety, których wysokość to obecnie 307 koron na dobę. " Poza stawką godzinową kierowcy mają otrzymywać diety, zgodnie z norweskimi stawkami wolnymi od podatku (obecnie 307 NOK/dobę). Dla pracowników przedsiębiorstwa mającego swoją siedzibę poza Norwegią przepisy stosuje się wyłącznie w przypadku, gdy usługa transportowa świadczona jest zgodnie z przepisami norweskiej ustawy o środowisku pracy dot. delegowania pracowników (Arbeidsmiljolovens § 1-7). Wymaga to, aby odbiorca usługi znajdował się w Norwegii. Przepisy znajdują zastosowanie w kwestiach kabotażu oraz niektórych rodzaju transportu międzynarodowego. Nowe regulacje nie mają zastosowania przy transporcie towarów własnych przedsiębiorstwa. Nie będą również działały w przypadku, gdy pracownik zostaje wysłany do firmy pozostającej w ramach tego samego koncernu lub z zagranicznej agencji pracy, a także wobec praktykantów/stażystów oraz osób objętych rządowymi programami pracy (przeciwdziałanie bezrobociu, finansowane przez Urząd Pracy i Opieki Społecznej - NAV)" - czytamy w komunikacie Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji przy Ambasadzie RP w Oslo.

Jak na norweskie rewelacje reaguje polska branża transportowo-logistyczna? Odpowiedź może być tylko jedna: "Ostatnie decyzje Norwegii w zakresie płacy minimalnej w transporcie stoją w oczywistej sprzeczności z zasadami swobodnego przepływu towarów i usług, i jako takie powinny być zdecydowanie potępione i odrzucone. Działania te są klasycznym protekcjonizmem krajowym i mają na celu pogorszenie konkurencyjności firm przewozowych z innych państw i ostatecznie wyeliminowanie ich z rynku norweskiego. Nie bez znaczenia jest także negatywny wpływ tych przepisów na handel międzynarodowy i polsko-norweską wymianę handlową" - wskazuje w liście do Minister Infrastruktury i Rozwoju Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

Portal Skarbiec.Biz

- największy, niezależny serwis o prawie, finansowaniu i gospodarce.