Co zmienia ustawa „Apteka dla aptekarza”? Przede wszystkim, w świetle uchwalonych zmian, zezwolenie na prowadzenie apteki będą mogli uzyskać wyłącznie farmaceuci (posiadający prawo wykonywania zawodu). Ten zapis wzbudza kontrowersje m.in. wśród techników farmacji, którzy teraz nie będą mogli otwierać aptek.
„Apteka dla aptekarza” zakłada także ograniczenia demograficznie i lokalizacyjne dla otwierania nowych aptek. Zezwolenia na prowadzenie aptek będą wydawane, gdy liczba mieszkańców danej gminy, w przeliczeniu na jedną aptekę ogólnodostępną, wynosi co najmniej 3000 osób. Dodatkowo, odległość nowej apteki od najbliższej już funkcjonującej będzie musiała wynosić min. 500 m w linii prostej.
Ustawa ogranicza też liczbę aptek, które może otworzyć farmaceuta, do czterech.
„Apteka dla aptekarza” wejdzie w życie za nieco ponad miesiąc.
Do końca w rządzie ścierały się dwie opinie o nowelizacji prawa farmaceutycznego. Przeciwko był m.in. Jarosław Gowin i Mateusz Morawiecki.
- Uważam, że [projekt] w sposób bezzasadny, uprzywilejowuje on jedną grupę - farmaceutów. Uważam, że jest to projekt w sposób jaskrawy sprzeczny z zasadą wolności prowadzenia działalności gospodarczej i prawa do prywatnej własności - oceniał Gowin.
„Wprowadzenie proponowanych ograniczeń własnościowych (w tym limitu prowadzenia maksymalnie czterech aptek przez jeden podmiot) będzie skutkować postępującą fragmentaryzacją rynku aptek w Polsce. (...) doprowadzi to do dalszego osłabienia pozycji negocjacyjnej aptek i znacząco utrudni uzyskiwanie efektu korzyści skali dla pojedynczych aptek, co może przełożyć się w sposób znaczący na podwyżkę ceny leków nie objętych refundacją oraz OTC [bez recepty – przyp. red.]” – pisał z kolei Morawiecki w opinii dla Sejmu i Senatu.
Z obawami Morawieckiego nie zgadzało się z kolei m.in. Ministerstwo Zdrowia. W swoim komunikacie pisało, że „rozwiązania – wbrew opiniom krytyków – są korzystne dla pacjentów”. „Obecnie sieci aptek sztucznie obniżają ceny leków nierefundowanych (w tym leków bez recepty) i sprzedają je po cenach dumpingowych. Takie działanie jest tylko pozornie korzystne dla pacjentów. Przez jakiś czas mogą kupić leki taniej, jednak w dłuższej perspektywie doprowadzi to do upadku aptek indywidualnych na danym terenie. Wówczas apteki sieciowe, które uzyskały dominującą pozycję, mogą podnieść ceny leków nierefundowanych (również tych bez recepty) znacznie powyżej poprzednich cen i cen w aptekach indywidualnych” – pisał resort.
Ministerstwo Zdrowia uważa też, że sieci aptek zbyt mocno „panoszą się” na rynku, a nowelizacja prawa farmaceutycznego da szansę rodzinnym aptekom. - Nie każdy ma prawo posiadania szpitala, nie każdy ma prawo do posiadania laboratorium i również apteki. Nie powinno tak być, że służba zdrowia podlega zwykłym zasadom swobody działalności gospodarczej, nigdzie na świecie tak nie jest" - mówił minister Konstanty Radziwiłł, cytowany przez PAP.