Badacze prześledzili wzrost wysokości marż amerykańskich korporacji od roku 1950 do chwili obecnej. Choć trend nie jest całkiem jednoznaczny, to wiadomo, że w 1980 r. marże wynosiły średnio 18 proc. powyżej kosztu krańcowego, a obecnie wynoszą średnio 67 proc.
Powiązana z marżą siła marki jest czynnikiem negatywnie oddziałującym na rozwój rynku – uważają Jan De Loecker z Uniwersytetu Princeton i Jan Eeckhout z University College London, autorzy badania „Wzrost siły rynkowej i makroekonomiczne implikacje” (The Rise Of Market Power And The Macroeconomic Implications).
W sytuacji doskonałej konkurencji firmy oferują ten sam produkt i żadna z nich nie posiada siły rynkowej. Żadna nie może podnieść ceny z obawy przed wykluczeniem z rynku. Jedyną metodą zwiększenia marży jest obniżenie kosztów i tym samym zwiększenie wydajności.
Konkurencja doskonała jest jednak tylko teoretycznym modelem, natomiast w rzeczywistości niektóre firmy posiadają rynkową siłę, która pozwala im na podnoszenie marży i jednoczesną walkę z konkurencją.
W badaniu wyszło, że wzrost siły rynkowej koreluje z siedmioma niekorzystnymi zjawiskami, jakimi są spadek udziału pracy w dochodzie narodowym, wzrost udziału kapitału, spadek wynagrodzeń niewykwalifikowanych pracowników, spadek udziału w rynku pracy, spadek przepływu siły roboczej, spadek migracji i spowolnienie skumulowanego wzrostu.
- Jedyna stacja benzynowa w małej miejscowości może podnosić ceny, bo ludzie i tak nie mają wyboru. Apple może podnosić ceny iPhone’a dzięki jego unikalności i dzięki przywiązaniu konsumentów – komentuje Quartz.
Jeśli interpretacja De Loeckera i Eeckhouta jest słuszna, może to oznaczać, że najlepsza drogą dla gospodarki jest pewien stopień regulacji, który powstrzymałby rozwój rynkowych monopolistów.