W ciągu ostatnich dni bitcoin, cyfrowa kryptowaluta stworzona w 2009 roku, odnotowała dość mocne wahania kursu sięgające nawet ponad 20 proc. w górę i w dół. Takie zmiany są bardzo niebezpieczne w sytuacji, gdy od początku roku jego wartość poszła w górę dziesięciokrotnie, gdyż mogą doprowadzić do krachu i potężnych strat inwestorów. W publicznej przestrzeni pojawia się więc coraz więcej ostrzeżeń a nawet opinie, wedle których bitcoin powinien być zdelegalizowany.
Póki co jednak wygląda na to, że kariera najpopularniejszej kryptowaluty pójdzie w zupełnie innym, legalizacyjnym, kierunku. Dziś bowiem okazało się, że amerykańska, giełdowa Komisja Obrotu Kontraktami Terminowymi dopuściła możliwość zawierania kontraktów terminowych (w wielkim skrócie zakład na przyszłą wartość notowanego instrumentu) na bitcoina. Notowania miałyby ruszyć już 18 grudnia.
Miałyby one być zawierane zarówno na giełdzie papierów wartościowych Nasdaq jak i na giełdach towarowych CME (Chicago Mercantile Exchange) oraz Cboe w Chicago.
Wprowadzenie tego typu transakcji na giełdę mogłoby ustabilizować sytuację związaną z samym bitcoinem, który jest notowany na kilku nieregulowanych giełdach, które podają bardzo różne ceny. Dlatego też kontrakty nie będą zawierane bezpośrednio w kryptowalucie, ale w oparciu o referencyjny kurs bitcoina - BRR wyrażony w dolarach. Jest on obliczany na podstawie notowań na kilku największych rynkach, czy też platformach umożliwiających handel tą walutą.
Takie kontrakty terminowe mogą być atrakcyjniejsze i przede wszystkim bezpieczniejsze dla inwestorów, niż bezpośrednie inwestowanie w samego bitcoina. Kurs kontraktu nie będzie mógł powiem zmienić się o więcej niż 20 proc. w porównaniu z dniem poprzednim. Co więcej, ustalanie dolarowej wartości kryptowaluty będzie się odbywać raz dziennie na podstawie notowań z platformy Crypto Facilities. Inwestorzy będą więc mogli mieć jasny, bo oficjalnie zatwierdzony przez regulatora, punkt odniesienia co do ceny.
Wśród analityków panuje rozbieżność w ocenie bitcoina. Według jednych mamy do czynienia z bańką, która w końcu będzie musiała pęknąć. Inni widzą w e-walucie ciekawe narzędzie inwestorskie.
- Problem z bitcoinem polega na tym, że może on łatwo upaść, a bankom centralnym można by wtedy zarzucić, że nic nie robią - mówi Reutersowi Ewald Nowotny, prezes banku centralnego Austrii członek Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego
We wrześniu Vitor Constancio, wiceprezes Europejskiego Banku Centralnego powiedział, że „bitcoin przypomina tulipany”, porównał go do holenderskiej bańki handlowej z XVII wieku. - To instrument spekulacyjny – uznał Vitor Constancio.
***