Lekarze sami zbudowali śluzę. "Srebrna taśma klejąca pomogła na Księżycu, pomaga na transplantologii"

Lekarze ze szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie musieli samodzielnie "wybudować" specjalną śluzę oddzielającą pacjentów chorych na koronawirusa i osoby, u których COVID-19 nie występuje. "Jak bezpiecznie musi być w szpitalu polowym, jeśli w jednym z najlepszych szpitali i oddziałów transplantologicznych w Polsce wszystko trzyma się dzięki taśmie klejącej, innowacyjnym ludziom i ich ogromnemu poświęceniu... Prowizorka+...." - pisze w komentarzu na Facebooku ekspert.

Lekarze, pielęgniarki i salowe z warszawskiego szpitala Dzieciątka Jezus postanowili samodzielnie zbudować specjalną przegrodę, która oddziela dwie części placówki. W jednej znajdują się pacjenci z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa, a w drugiej osoby niezainfekowane COVID-19.

O sprawie poinformował na Facebooku prof. Zbigniew Pastuszak z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.

Lekarze musieli sami zbudować śluzę oddzielającą dwie części szpitala. "Prowizorka+"

"Kupili w markecie budowlanym folię szklarniową z drzwiami na suwak, uszczelnili całość czarnymi workami na śmieci i nieśmiertelną srebrną taśmą klejącą - pomogła na Księżycu - pomaga na transplantologii. Śluza bardzo szczelna - żaden wirus się nie przeciśnie" - wyjaśnia w swoim wpisie.

W dalszej części wskazuje, że szpital został zmuszony do wprowadzenia prowizorycznych rozwiązań. "Jak bezpiecznie musi być w szpitalu polowym, jeśli w jednym z najlepszych szpitali i oddziałów transplantologicznych w Polsce wszystko trzyma się dzięki taśmie klejącej, innowacyjnym ludziom i ich ogromnemu poświęceniu... Prowizorka+...." - pisze ekspert.

"Rząd ma wszystko pod kontrolą. A ludzie na ulicach dziękują za to od kilku dni"

Zdaniem Pastuszaka konieczność samodzielnej budowy przegrody wynika z przekształcenia szpitala w placówkę zajmującą się leczeniem chorych na koronawirusa.

"Może ktoś, kto zdecydował o przekształceniu szpitala na 'covidowy' i zostawił wszystko pomysłowości personelu - podjedzie tam i sprawdzi, jak wszystko działa? I przy okazji spojrzy tym ludziom i pacjentom w oczy?" - napisał. 

Czytaj też: Czytaj też: Koronawirus. Coraz więcej zajętych łóżek i respiratorów [MONITORUJEMY SYTUACJĘ]

Następnie złożył lekarzom i pracownikom szpitala życzenia sił i zdrowia. "Personel przetrzebiony, zostali najsilniejsi, którzy jeszcze (choć już ledwie) żyją" - poinformował profesor.

"Jestem pewien, że jeśli zdobyliście folię i elektroniczne nianie do obsługi pacjentów, to można być spokojnym o przebieg i wyniki leczenia. Rząd ma wszystko pod kontrolą. A ludzie na ulicach dziękują za to od kilku dni" - napisał, zwracając się do lekarzy szpitala.

Morawiecki o przygotowaniach rządu do pandemii: 2000 respiratorów, pół miliarda rękawiczek, masek

Na początku zeszłego tygodnia Premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że rząd przygotowywał się na drugą falę epidemii. Podczas konferencji prasowej, która odbyła się w Składnicy Agencji Rezerw Materiałowych w Tomaszowie Mazowieckim, wyliczał, jakich zakupu dokonano w ciągu ostatnich miesięcy, by przygotować się na drugą falę epidemii koronawirusa.

- Szpitale są na pierwszej linii walki z koronawirusem. Muszą mieć odpowiednie zaopatrzenie w sprzęt. Dlatego Agencja Rezerw Materiałowych i inne agendy państwowe w ciągu ostatnich kilku miesięcy dokonały ogromnych zakupów sprzętów - stwierdził szef rządu.

- Wśród tych zakupów znalazło się około pół miliarda rękawiczek i masek, [w tym] kilkanaście milionów tych najbardziej zaawansowanych masek dla medyków FFP2, FFP3 - wyliczał premier. - To zapasy na najbliższych parę miesięcy - zapewnił Mateusz Morawiecki.

Zobacz wideo Epidemia koronawirusa. Jak pandemia odciśnie się na zdrowiu psychicznym Polaków?
Więcej o: