Mariusz Błaszczak miał przylecieć do Korei Południowej. MON: Doszło do usterki samolotu

Mariusz Błaszczak miał dotrzeć do Korei Południowej, by odebrać pierwszą transzę czołgów i armatohaubic dla Polski. Podczas wizyty w Seulu miał również rozmawiać ze swoim południowokoreańskim odpowiednikiem oraz przedstawicielami przemysłu zbrojeniowego. Jednak samolot szefa MON nie dotarł do stolicy Korei, a wizyta została odwołana. Resort poinformował, że chodziło o usterkę. Wcześniej południowokoreańskie media informowały, że Chiny miały zablokować przestrzeń powietrzną.

W sobotę Ministerstwo Obrony Narodowej informowało o środowej wizycie Mariusza Błaszczaka w Korei Południowej. Szef resortu obrony miał tam wziąć udział w uroczystym przekazaniu zamówionego w tym kraju uzbrojenia - czołgów K2 oraz armatohaubic K9. Według doniesień medialnych szef MON nie dotarł jednak do Korei, choć już był w drodze.

Jak informuje resort obrony w najnowszym komunikacie, "do wizyty nie doszło z powodu usterki technicznej samolotu". Czytamy w nim także informację o najnowszym zakupie MON. "Umowa na dostawę koreańskich wyrzutni Chunmoo zostanie podpisana dziś w Warszawie"- podaje resort.

Mariusz Błaszczak nie doleciał do Korei. Media: Chiny zablokowały przelot

Jak podawały wcześniej koreańskie media (m.in. telewizja SBS News oraz agencja Yonhap) wizyta ministra obrony narodowej Polski Mariusza Błaszczaka w Korei została odwołana z powodu chińskiej blokady. Pekin miał odmówić polskiemu samolotowi przelotu przez chińską przestrzeń powietrzną. Koreańskie media podają, że ominięcie Państwa Środka nie było możliwe. SBS przekazało, że czas podróży w obie strony byłby zbyt długi dla samolotów należących do polskiego rządu. Z kolei Yonhap podaje, że chodzi o to, iż tak długi lot nie zmieściłby się w harmonogramie podróży służbowych polskiego ministra obrony narodowej.

Według SBS zablokowanie przez Chiny przelotu samolotu mogłó mieć związek z polityką Polski wobec Tajwanu. Przypomnijmy, pod koniec września przedstawicielstwo Tajpej w Polsce i Polskie Biuro w Tajpej podpisały porozumienie o utworzeniu tajwańsko-polskiej grupy roboczej ds. półprzewodników. Yonhap sugeruje z kolei, że blokada może wynikać z tego, iż Polska "dozbraja się po wybuchu kryzysu w Ukrainie", co może nie podobać się Rosji.

Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Stacja SBS podaje, że zaplanowane rozmowy pomiędzy obydwoma ministrami odbędą się w formie wideokonferencji. Jak informuje Yonhap w ceremonii przekazania uzbrojenia Polsce udział wzięli gen. dyw. Maciej Jabłoński, inspektor Wojsk Lądowych, a także ambasador RP w Korei Południowej Piotr Ostaszewski, którzy wygłosili przemówienia. Odbyła się ona w środę w przedsiębiorstwie Hanwha Defense Co. w Changwon, 301 kilometrów na południe od Seulu.

Redakcja Gazeta.pl wysłała pytania do MON z prośbą o informację w tej sprawie. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Do Polski trafi koreańska broń

W lipcu z firmą Hyundai Rotem zawarliśmy porozumienie, na mocy którego kupimy 1000 czołgów K2 i ich spolonizowanej wersji, wraz z wozami zabezpieczenia, pakietem logistycznym i szkoleniowym. Z kolei umowa zawarta z Hanwha Defense obejmuje zakup 672 haubic samobieżnych K9 i jej spolonizowanej wersji wraz z wozami towarzyszącymi oraz polskimi elementami, a także pakietem szkoleniowym i logistycznym, zapasem amunicji oraz wsparciem technicznym producenta.

W tym roku nasz kraj otrzyma pierwsze 10 czołgów K2 i 24 haubice K9. Ministerstwo Obrony Narodowej informowało, że w przyszłości broń ma być produkowana w polskich zakładach.

Zobacz wideo Płk rez. dr Łukasiewicz: Czemu o modernizacji polskiej armii nie myślało się rok czy dwa lata temu?

Jak wspomnieliśmy wcześniej w środę szef MON ma także zatwierdzić umowę na dostawy wieloprowadnicowych wyrzutni K239 Chunmoo. Umowa, którą zatwierdzi minister Mariusz Błaszczak, zakłada, że do naszej armii trafią wyrzutnie samobieżne, które mogą strzelać pociskami o różnym kalibrze. Pierwsze 18 egzemplarzy południowokoreańskich Chunmoo trafi do Polski już w przyszłym roku. Zgodnie z umową będą one zintegrowane z polskimi pojazdami Jelcz oraz z systemem dowodzenia Topaz. Nasz przemysł dostarczy także wozy dowodzenia, zabezpieczenia technicznego, wozy amunicyjne oraz wozy ewakuacji.

K239 Chunmoo przenosi dwa kontenery z pociskami rakietowymi, w każdym może mieć między innymi sześć kierowanych rakiet kalibru 239 milimetrów o zasięgu około 80 kilometrów lub jeden pocisk balistyczny o zasięgu około 290 kilometrów.

Do polskich jednostek artyleryjskich trafi w sumie 288 wyrzutni zdolnych razić cele na odległość około 300 kilometrów. Będzie to uzupełnienie systemu artyleryjskiego dalekiego zasięgu HIMARS, który z kolei zamówiliśmy w Stanach Zjednoczonych.

Więcej o: