Rozczarowanie pobytem, zorganizowanym przez firmy zajmujące się planowaniem urlopów, nie jest rzadkością. Klienci biur podróży często decydują się na reklamację ze względu na kiepski transport, stan kwaterunku, jakość jedzenia, a nawet pogodę (niektóre oferty zawierają ubezpieczenie na wypadek brzydkiej aury). W żadną z powyższych kategorii nie wpisuje się jednak turystka z Austrii, która pozwała swoje biuro podróży za wygląd morza.
Austriaczka wakacje spędziła we włoskiej miejscowości Grado. Jej zastrzeżenia w trakcie pobytu wzbudziło morze, które miało znacząco różnić się od stanu uwiecznionego na zdjęciach prezentowanych w ofercie biura podróży. Poza wyglądem niedogodności miało przysporzyć jej również samo położenie morza. Okazało się, że z powodu naturalnego odpływu Adriatyk wycofał się, sprawiając, że dojście do wody wymagało pokonania większej odległości.
Pozew złożony przez kobietę zakończył się dla niej niepowodzeniem. "Istnieją aspekty wakacji, których nikt nie może kontrolować. Należą do nich w szczególności pogoda i klęski żywiołowe. Ani jedno, ani drugie nie miało zastosowania w tym przypadku" - podsumował sprawę portal Merkur.de.
Zgłaszanie wszelkich usterek, braków lub niedogodności wynikających z niewłaściwej obsługi powinno mieć miejsce od razu, jeszcze w trakcie pobytu. Wielu turystów popełnia błąd i informuje firmę odpowiedzialną za zaplanowanie wyjazdu o ewentualnych problemach dopiero po powrocie do domu. Zmniejsza to naszą szansę na uzyskanie rekompensaty.