Od pierwszego marca na rynku pojawiają się urządzenia elektroniczne w nowymi, zmienionymi etykietami energetycznymi. Kojarzy je zapewne każdy, kto kupował pralkę, lodówkę czy inny sprzęt RTV-AGD. Etykiety informują na przede wszystkim o tym, ile energii zużywa dane urządzenie. To pomaga wybrać te bardziej oszczędne, co jest dobre zarówno dla naszego portfela (niższe rachunki), jak i dla środowiska (bo produkcja prądu wiąże się z emisjami gazów cieplarnianych).
Nowe unijne etykiety są podobne do starych, ale zmienia się kilka istotnych rzeczy. Jak informuje Komisja Europejska, postęp w zakresie efektywności energetycznej sprawił, że trzeba było tworzyć nowe kategorie - urządzenia lepsze od klasy A zostały oznaczane jako A+, A++, a nawet A+++. Z drugiej strony najniższe klasy (F,G) przestawały de facto funkcjonować. To mogło jednak utrudniać sprawę dla konsumentów - różnice między klasą A+ i A++ nie są tak jasne, jak kolejne litery alfabetu. Do tego sprawiało to wrażenie, że większa część produktów jest energooszczędna, bo należy do klasy A (z różną liczbą plusów).
Od teraz zmieniają się oznaczenia na lodówkach, pralkach, pralko-suszarkach, zmywarkach oraz telewizorach i monitorach, a od września - źródłach światła. To znaczy, że od teraz np. lodówki czy pralki oznaczone kategorią A+++ mają klasę C. Do kategorii B trafią na razie tylko nieliczne produkty, zaś kategoria A będzie pusta - sprzęty będą musiały spełnić jeszcze wyższe wymagania. To ma zachęcić do budowania i sprzedawania bardziej energooszczędnych produktów.
Co jeszcze się zmieni? Na etykietach pojawią się kody QR, które będą pomagać uzyskać szczegółowe informacje o produkcie. Pojawią się także nowe piktogramy informujące o np. o pojemności czy zużyciu wody (w przypadku pralek), zaś poziom hałasu będzie oznaczany nie tylko wartością w decybelach, a też klasą (od A do D).
Portal label2020.pl - na którym można znaleźć więcej informacji o nowych etykietach - wylicza, jak oznaczenia przekładają się na konkretne oszczędności. Na przykład wybór suszarki z najwyższej klasy w porównaniu do takiej o trzy klasy niżej pozwala zaoszczędzić nawet 1,6 tys. złotych na opłatach za energię przez cały czas jej użytkowania. Setki złotych można zaoszczędzić na telewizorach, lodówkach czy pralkach.
Zmianę chwalą organizacje środowiskowe, w tym ECOS - europejska organizacja promująca normalizację i standardy pomagające w zakresie ochrony przyrody i klimatu.
Według cytowanych przez nią wyliczać europejska rodzina oszczędza rocznie nawet 285 euro (niespełna 1300 zł) dzięki etykietom energetycznym. Przekłada się to też na wielką skalę - według ECOS nowe normy ekoprojektowania oraz zmiany w etykietach przyczynią się do zaoszczędzenia w sumie 167 terawatogodzin energii do 2030 roku. To tyle, ile wynosi roczne zużycie energii całej Danii. Systemowa oszczędność energii jest niezwykle ważna w kontekście zmian klimatu i transformacji energetycznej. Aby ograniczyć emisje, musimy elektryfikować coraz więcej - zatem by być w stanie pokryć to zapotrzebowanie na prąd, musimy wykorzystywać energię w jak najbardziej efektywny sposób.
Jednak organizacje pozarządowe wzywają Unię Europejską do "zwiększenia ambicji' w tym zakresie. Po pierwsze chcą wprowadzenia nowych etykiet energetycznych w kolejnych kategoriach produktów, np. odkurzaczy, laptopów, urządzeń grzewczych i klimatyzatorów.
- Nowe etykiety pozwolą nam zaoszczędzić miliony euro - co jest dobre dla naszych kieszeni - i obniżyć emisje CO2 o miliony to, z korzyścią dla planety. Aby jednak osiągnąć nasze ambicje klimatyczne, Komisja Europejska musi teraz wrzucić wyższy bieg i wprowadzić nowe etykiety energetyczne dla wszystkich produktów energochłonnych, takich jak klimatyzatory, grzejniki i odkurzacze. Nadszedł czas, aby umożliwić konsumentom dokonywanie właściwych wyborów - dla siebie i dla planety. Transformacja energetyczna zaczyna się w domu
- powiedziała Mélissa Zill z ECOS.
Organizacje zwracają też uwagę, że etykiety mogłyby komunikować nie tylko zużycie energii, ale też np. to, jaka jest "naprawialność" produktu. Wymuszenie na producentach możliwości łatwiejszego naprawiania urządzeń, szczególnie takich jak telefony czy komputery, oraz informowanie o tym, mogłyby znacznie wydłużyć ich życie. To przekładałoby się na mniej szkodliwych i trudnych odpadów i związanych z tym emisji gazów cieplarnianych czy zanieczyszczeń.