SpaceX w ostatnich tygodniach ponownie zaczęło wypuszczać dziesiątki satelitów systemu Starlink na orbitę. Za sprawą ostatniego takiego lotu, który odbył się w niedzielę, wyniesiono kolejnych 60 urządzeń komunikacyjnych. Co ciekawe, dokonała tego rakieta Falcon 9, którą SpaceX wykorzystało po raz 10. To nowy rekord, jeśli chodzi o liczbę startów tego samego egzemplarza rakiety.
Fascynacja miłośników satelitami Starlink trwa nieprzerwanie od niemal dwóch lat. A nowe jednostki na orbicie to kolejna, doskonała okazja, aby zobaczyć słynny "kosmiczny pociąg" Elona Muska na niebie. Jest to widowisko jedyne w swoim rodzaju, dlatego nic dziwnego, że Starlinków na niebie szukają również osoby, które nie interesują się kosmosem na co dzień. Tym bardziej, że na warunki pogodowe w Polsce w ostatnich dniach nie możemy narzekać.
Starlinki nad Polską pojawiają się dość często i zazwyczaj widoczne są kilka dni po wyniesieniu ich na orbitę Ziemi. Dla przykładu grupa satelitów, które trafiły na nią 29 kwietnia, była widoczna nocą z 10 na 11 maja. Powinny być widoczne również we wtorek wieczorem, jednak pojawią się bardzo nisko nad horyzontem (dla Warszawy).
Start kolejnej paczki satelitów Starlink 28 kwietnia 2021 fot. Malcolm Denemark/Florida Today via AP
Niestety najbliższe przeloty będą miały miejsce o dość niesprzyjających porach. 12 maja Starlinki powinny pojawić się (widok dla Warszawy) ok. godz. 4:16, a 13 maja ok. 2:40 oraz 4:10. Oczywiście czas i trasy przejścia "świetlistego pociągu" na niebie mocno różnią się w zależności od lokalizacji oraz konkretnego dnia, dlatego dla każdego rejonu Polski należy sprawdzić je z osobna.
Jak radzi Karol Wójcicki z kanału "Z głową w gwiazdach", skorzystać można w tym celu ze strony Heavens-Above, czyli serwisu prognozującego czas przelotu różnych satelitów na niebie. Wystarczy wskazać na mapie swoją lokalizację, a z listy wybrać grupę satelitów (obecnie wystarczającą do obserwacji jasność mają Starlinki L24 oraz L27).
Satelity lecą zawsze w długim rzędzie i są widoczne na niebie jedynie przez kilka minut. Dzięki temu, że znajdują się na stosunkowo niskiej orbicie okołoziemskiej, cały system osiąga wystarczającą jasność, aby satelity obserwować gołym okiem. Najlepiej oczywiście udać się w tym celu z dala od źródeł światła - na tereny wiejskie lub podmiejskie.
Jeśli musimy pozostać w mieście, nie obejdzie się bez znalezienia zacienionego obszaru bez latarni ulicznych. Dla pewności obserwacje lepiej zacząć już 5-10 minut przed godziną przelotu.
Starlinki są nie tylko wdzięcznymi obiektami obserwacji, ale również świetnie wychodzą na zdjęciach. Możemy sfotografować cały sznur satelitów korzystając ze stosunkowo krótkiego czasu naświetlania lub ustawić aparat na statywie i podczas długiej ekspozycji uchwycić świetlny ślad, które pozostawią po sobie na niebie.
Zdecydowanie najlepiej prezentują się jednak na fotografiach poklatkowych. Zrobienie takiego timelapse'a wymaga statywu i odrobiny cierpliwości, jednak efekty robią świetne wrażenie. Dodatkową zaletą jest możliwość uchwycenia całego przelotu Starlinków na jednej animacji.
Starlink w Polsce. Zapłacimy o 20 dol. więcej od Amerykanów za kosmiczy Internet Muska SpaceX
Starlink to gigantyczna konstelacja małych satelitów komunikacyjnych, których docelowo ma znaleźć się na orbicie kilkanaście tysięcy. Razem stworzą sieć dostarczającą szybki i stabilny internet do niemal wszystkich rejonów Ziemi, również tych, których mieszkańcy nie mają innej możliwości połączenia się z siecią.
Obecnie Ziemię obiega nieco ponad 1400 satelitów Starlink, jednak szeroko zakrojone testy usługi już ruszyły. System działa na razie wyłącznie w niektórych lokalizacjach i - jak wynika z deklaracji firmy - zapewnia połączenie z prędkością 50-150 Mb/s i opóźnieniem wynoszącym ok. 20-40 ms.