W 2008 roku ZUS ogłosił przetarg na dostarczenie 130 tys. dyskietek 3,5 cala o pojemności 1,44MB. Wartość przetargu wynosiła 120 tys. złotych, co wywołało powszechne oburzenie. Oburzenie na tyle duże, że kiedy rozmawiałem z przedstawicielami kilkunastu instytucji o tym, czy nadal wykorzystują dyskietki wielu z nich stwierdzało "Przecież nie jesteśmy ZUSem".
Słynny przetarg ZUSu przeprowadzono nie rezygnując z modernizacji. W roku 2008 w ZUS wykorzystywano 20 tys. komputerów tylko połowa z nich była nowoczesna.
Zakup dyskietek był więc... racjonalny. Rzecznik instytucji wyjaśnił dziennikarzom "robiącym burzę w szklance wody", że taniej było kupić 130 tys. dyskietek niż wymienić 10 tys. komputerów. Taniej też było używać dyskietek, niż nakazywać pracownikom nagrywanie wszystkiego na płytach. A stare komputery ZUS i tak nagrywarek nie posiadały - trzeba by więc je zmodernizować dodatkowym kosztem.
W ZUS funkcjonowały dwa systemy informatyczne - nowy, obsługujący wpłaty wynikające z reformy emerytalnej i stary, na który składały się programy Emir i Rentier (służyły do rozliczania emerytur i rent). Dyskietki były niezbędne, by przenosić informacje pomiędzy komputerami obsługującymi Emira i Rentiera, a komputerami biurowymi. Na starych maszynach nie dało się nawet zainstalować edytora tekstu. Urzędnik odpowiadający na jakieś zapytanie, wydający jakąś decyzję, musiał więc ręcznie przegrać dane na dyskietkę i użyć nowocześniejszego komputera do normalnej biurowej pracy.
Komputery, z których można było pobrać dane nie posiadały nagrywarek ani łącz USB. Używanie pendrive'ów również nie wchodziło też w grę. Poza tym używanie przenośnych napędów USB na masową skalę nie jest do końca bezpieczne.
Urzędy Skarbowe i inne instytucje używają wyłącznie tzw. dyskietek ratunkowych i startowych. Potrzebne są albo do uruchomienia terminali obsługujących np. system Poltax, albo w przypadku różnego typu awarii. Poltax, system to system uruchomiony w roku 1992. Najpierw działa w oparciu o UNIX, następnie, od roku 2010, w oparciu o Linux.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych na tak postawione pytanie odpowiedział krótkim "Nie." Dyskietek na co dzień nie używa ani Policja, ani PKP, ani US. Dla wszystkich urzędów jest reliktem przeszłości, do którego sięga się tylko z konieczności.
Boeing 737 umożliwia wgrywanie danych zawierających oprogramowanie awioniki jedynie za pomocą dyskietki. Tak, najpopularniejszy samolot pasażerski świata nie może się bez niej obejść. Przesyłane są w ten sposób dwie bazy danych: Navigation Database i Flight Management System (FMS), dzięki którym samolot może "poznać" położenie lotnisk, czy ścieżek podejścia.
Fot. za Wykop
W zeszłym roku firma Teledyne wprowadziła na rynek rozwiązanie, dzięki któremu można z dyskietek zrezygnować. Lufthansa i inni przewoźnicy z oczywistych względów się z nich wycofują, wciąż są jednak w użyciu.
Zanim będziemy mogli powiedzieć, że w lotnictwie nie używa się już dyskietek, minie zatem dobrych kilka lat.
Dyskietki wciąż są na usługach amerykańskiego wojska. Ba, zapewniają nawet bezpieczeństwo jeśli chodzi o najbardziej przerażającą broń.
Centrum dowodzenia w Wyoming, tak jak kilka innych amerykańskich centrów dowodzenia, wciąż posiada działające komputery, pochodzące z lat 60. i 70., które obsługują ośmiocalowe dyskietki. Bez nich nie da się wprowadzić do pocisku danych dotyczących celu ataku.
Dyskietka zawiera kody sterujące dla pocisku. Gdyby USA zdecydowały się użyć broni jądrowej użyłyby systemu zbudowanego w latach 60. Strategic Automated Command Control System (SACCS) został kilka lat temu sprawdzony i... zatwierdzony do dalszego użytkowania. Jest sprawny i bezpieczny.
Dyskietka 8-calowa
Nie oznacza to jednak, że USA nie chcą modernizować swoich systemów odpowiedzialnych za broń jądrową. Wojskowi chcą wydać na to miliardy dolarów. Dziennikarzom CBS, którzy tę sprawę badali, nie udało się jednak uzyskać zapewnień, że oznacza to całkowitą rezygnację z SACCS oraz z dyskietek. Brak modernizacji tego systemu może być celowy - daje to po prostu całkowitą pewność, że do nie da się dostać do niego za pomocą internetu.
Sony miało też swój wkład w rozwój nośników. Sztandarowy przykład to dyskietki 3,5-calowe, wprowadzone na rynek w 1981 r. Pierwsze miały pojemność... 720 kilobajtów, późniejsze wersje HD - 1,44 MB. Dzięki różnym sztuczkom, jak kompresja w locie lub zmiany formatu zapisu pozwalały zwiększyć miejsce na dyskietce do... 1,6 MB. W 1983 r. Apple postawił na 3,5-cala w swoich pierwszych Macintoshach. Ale też Apple bodaj jako pierwsze zrezygnowało ze stacji dyskietek (w iMacach w 1998 r.) Trzy lata temu media podchwyciły temat przetargu ZUS na ponad 130 tys. dyskietek, obśmiewając zacofanie instytucji. Jednak dopiero niedawno dyskietki wycofano z produkcji. Ech, niepowtarzalne to czasy, w których ten, co mówił: a ja mam 3,5 cala, budził zazdrość tego, który cali miał 8. Dyskietka 3.5 cala
Amerykańskie władze dziś używają dyskietek. Znaleźć je można zarówno w Białym Domu jak i w licznych federalnych agencjach. Wynika to z tego, że amerykańska infrastruktura jest po prostu gigantyczna. I jednocześnie - wbrew temu, co mogłoby się nam wydawać - przestarzała.
Jest jednak... bezpieczna. Amerykanie doszli do wniosku, że zamiast wydawać miliardy na zabezpieczenia sieci elektronicznych taniej i skuteczniej zabezpieczyć dane zapisując je na nośniku, do którego trudno będzie uzyskać dostęp.
Można zadać pytanie: co jest rozsądne i co ma sens. Kurczowe trzymanie się przestarzałych technologii? A może modernizacja na siłę? Każde z tych rozwiązań ma swoje wady i zalety. Modernizacja kosztuje dużo, trwa długo, a jej efektem może być system mniej bezpieczny niż ten stary.
Dyskietki są na co dzień wykorzystywane również w innych miejscach. W laboratoriach, gdzie wciąż świetnie działają wiekowe komputery. W zakładach produkcyjnych, gdzie wykorzystuje się stare maszyny. Wciąż może się zdarzyć, że jakaś wtryskarka, obrabiarka czy inna maszyna "nie chce przestać działać" lub, mówiąc inaczej, działa świetnie i wydajnie.
Z dyskietek korzystają również muzycy. Szczególnie ci przywiązani do brzmienia swoich wiekowych, ale wciąż sprawnych instrumentów.
Niektóre syntetyzatory, takie jak Korg X3, Roland W-30 czy Yamaha SY77, mają wbudowane stacje dyskietek 3,5 cala, na których można zapisać utwory w formacie MIDI czy przenieść ustawienia instrumentu.
Dyskietki są reliktem, ale w niektórych sytuacjach wciąż pozostają niezastąpione.