Na możliwości sieciowe stawia obecnie praktycznie każdy, duży producent telewizorów. Jednym idzie to szybciej niż drugim, ale koncepcja sieciowego telewizora jest już faktem. Niektórzy producenci, tacy jak Panasonic czy Sony, rozwijają aplikacje rozbudowujące możliwości telewizorów. To widgety pozwalające na obejrzenie filmów na YouTube, przejrzenie fotek w zasobach Flickr, czy sprawdzenie pogody. Inne firmy idą nawet dalej i udostępniają otwarte przeglądarki internetowe. Takie cuda można znaleźć chociażby w telewizorach Philipsa czy Samsunga.
I oczywiście będzie się to pogłębiać. Na Samsung Forum 2011 koreański producent zaprezentował nowe modele telewizorów. Oczywiście z jeszcze bardziej rozbudowanymi możliwościami sieciowymi. Przeglądarka internetowa z obsługa flasha, Google Maps i inne widgety, a na deser sklep z aplikacjami.
W to ostatnie inwestują też inne firmy. W Londynie widziałem wizję VieraConnect Panasonica z VieraMarket, otwartym sklepem na wzór Android Market. Czymś podobnym chwaliła się Toshiba w Rzymie. Wygląda na to, że za kilka lat telewizor albo będzie sieciowy, albo go po prostu nie będzie.
Z rozwojem funkcji sieciowych wiąże się też rozwój treści na żądanie. Szczególnie na zachodzie, ale na szczęście już także w Polsce.
W panelach Sony mamy dostęp do wybranych programów z ramówki Polsatu. Panasonic ma u siebie usługę Ipla oraz w pełni darmowy katalog Iplex.pl. Samsung zapowiedział właśnie współpracę z TVP. Jest coraz lepiej.
Póki co w Polsce brakuje tylko elektronicznej wypożyczalni z prawdziwego zdarzenia na wzór zachodniego Netflixa.
Obraz 3D nikogo już nie dziwi. Konwersja 2D do 3D, owszem. To funkcja rodem z filmów fantastyczno naukowych. Wrzucamy zwykły film na Blu-ray czy DVD do odtwarzacza, a telewizor sam zajmuje się jego konwersją na 3D. W czasie rzeczywistym.
Niestety póki co koncepcja przerasta nieco możliwości techniczne. Konwersja 2D do 3D działa jeszcze słabo. I to praktycznie u każdego producenta. Trzeba jednak pamiętać, że to dopiero pierwsze generacje paneli trójwymiarowych. Jak na start, nie jest źle. Za 5-10 lat może być naprawdę dobrze.
Dodatek, który pojawia się dość ostrożnie, ale jednak jest. Dla przykładu w panelu LG 55LX9500 do zwykłego pilota dodawany jest jeszcze drugi, ruchowy. To Magic. Sprawdza się on między innymi w małych grach. Działają one wolno, są na poziomie komórek sprzed dwóch lat i generalnie nie rzucają na kolana. Ale są.
Zresztą to dopiero początek. Panasonic zapowiedział niedawno dodanie platformy z grami do swoich nowych paneli. I w tym przypadku będzie już znacznie lepiej. Gry będą podzielone na małe produkcje na poziomie tego co ma już LG, ale i większe, takie jak "Asphalt 5". Swoje wsparcie zapowiedziała firma Gameloft, doskonale znana fanom mobilnej rozrywki. Jakby tego było mało, do telewizora będzie można podłączyć pada. Oczywiście nowa plazma czy LCD nie zastąpią konsoli do gier, ale z czasem gry na nich mogą stać się równie ciekawym dodatkiem, co w przemyśle komórkowym.
Do niedawna można było myśleć, że pojawienie się dużych paneli 3D nie wymagających używania okularów, to jeszcze odległa przyszłość. Teraz wiadomo jednak, że może ona nadejść szybciej niż się wielu fanom technologii HD zdawało (włącznie ze mną). Samsung nadal mówi, że popularyzacja autostereoskopowych telewizorów to kwestia od 5 do 10 lat. Toshiba chce jednak wydać 40-calowy telewizor tego typu jeszcze w tym roku fiskalnym! I może się jej to nawet udać.
Technologię Toshiba już ma. Widzieliśmy ją w panelu 20GL1 (na zdjęciu, wraz ze swoim mniejszym bratem 12GL1). Sam miałem okazję testować ten sprzęt i z materiałem w dobrej jakości (Blu-ray 3D) sprawdził się znakomicie. Czy uda się też w dużych przekątnych? Może. Chociaż nie ma się co łudzić, że 40-calowy panel autostereoskopowy będzie tani.
Szymon Adamus