Twarz nie do rozpoznania

Uczestników londyńskich zamieszek nie uda się zidentyfikować dzięki systemom rozpoznawania twarzy

Gdyby próbować znaleźć technologie, z którymi w ciągu kilku ostatnich lat wiąże się największe nadzieje, to z pewnością w ścisłej czołówce znajdzie się rozpoznawanie twarzy. Faktycznie udało się tu zrobić bardzo wiele - dziś choćby system Windows 7 pozwala na logowanie się bez konieczności ciągłego wpisywania hasła. Wystarczy spojrzenie kamery na twarz i możemy zaczynać pracę .

Jednak obok licznych sukcesów zdarzyło się parę spektakularnych wpadek. Za najnowszą, szczególnie gorzką, można uznać porażkę brytyjskiej policji, która miała nadzieję na zidentyfikowanie uczestników londyńskich zamieszek na podstawie zapisów z kamer monitoringu. Zaraz po zakończeniu burd mówiło się o przepuszczeniu zdjęć, które można znaleźć na stronie Metropolitan Police http://www.met.police.uk/disordersuspects/ przez system, który rozpozna charakterystyczne cechy twarzy i porówna je z zawartością policyjnych kartotek. Cechy charakterystyczne, takie jak rozstaw oczu, długość nosa czy położenie górnej krawędzi ust tworzą niepowtarzalny zestaw, który powinien pozwolić jednoznacznie rozpoznać twarz.

Jednak nadzieje okazały się płonne. Kiepska jakość zdjęć pochodzących z kamer monitoringu sprawia, że programy automatycznie określające cechy twarzy kompletnie głupieją. Specjaliści z londyńskiej policji zamiast dostać jedno czy kilka trafień, z których sami wybiorą najbardziej pasujące twarze zostali zarzuceni dziesiątkami zupełnie przypadkowych dopasowań, które zdaniem systemu miały coś wspólnego z poszukiwanymi.

To nie pierwsza wpadka podobnych systemów - jeszcze w 2003 roku, na fali obaw związanych z atakami 11 września, testowano na bostońskim lotnisku program, który docelowo miał wyłapywać z tłumu twarze terrorystów znanych służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo. Testowano go wprowadzając do pamięci wizerunki 40 pracowników lotniska i próbując ich następnie odnaleźć wśród tysięcy innych ludzi. Z programu wycofano się, gdy po testach okazało się, że system mylił się w 38 procentach przypadków zarówno nie rozpoznając poszukiwanych, jak i wszczynając fałszywe alarmy.

Specjaliści twierdzą, że największym problemem jest zmienne światło, różne kąty obserwacji i zakłócenia wynikające z kompresji filmu. Czyżby przez ostatnie osiem lat technologia nie zdołała poradzić sobie z tymi wyzwaniami.

źródło: New Scientist http://www.newscientist.com/article/mg21128266.000-face-recognition-technology-fails-to-find-uk-rioters.html

Ale obok licznych sukcesów zdarzyło się parę spektakularnych wpadek. Za najnowszą, szczególnie gorzką, można uznać porażkę brytyjskiej policji, która miała nadzieję na zidentyfikowanie uczestników londyńskich zamieszek na podstawie zapisów z kamer monitoringu. Zaraz po zakończeniu burd mówiło się o przepuszczeniu zdjęć, które można znaleźć na stronie Metropolitan Police przez system, który rozpozna charakterystyczne cechy twarzy i porówna je z zawartością policyjnych kartotek. Cechy charakterystyczne, takie jak rozstaw oczu, długość nosa czy położenie górnej krawędzi ust tworzą niepowtarzalny zestaw, który powinien pozwolić jednoznacznie rozpoznać twarz.

Jednak nadzieje okazały się płonne. Kiepska jakość zdjęć pochodzących z kamer monitoringu sprawia, że programy automatycznie określające cechy twarzy kompletnie głupieją . Specjaliści z londyńskiej policji zamiast dostać jedno czy kilka trafień, z których sami wybiorą najbardziej pasujące twarze zostali zarzuceni dziesiątkami zupełnie przypadkowych dopasowań, które zdaniem systemu miały coś wspólnego z poszukiwanymi.

To nie pierwsza wpadka podobnych systemów - jeszcze w 2003 roku, na fali obaw związanych z atakami 11 września, testowano na bostońskim lotnisku program, który docelowo miał wyłapywać z tłumu twarze terrorystów znanych służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo. Testowano go wprowadzając do pamięci wizerunki 40 pracowników lotniska i próbując ich następnie odnaleźć wśród tysięcy innych ludzi. Z programu wycofano się, gdy po testach okazało się, że system mylił się w 38 procentach przypadków zarówno nie rozpoznając poszukiwanych, jak i wszczynając fałszywe alarmy.

Specjaliści twierdzą, że największym problemem jest zmienne światło, różne kąty obserwacji i zakłócenia wynikające z kompresji filmu. Czyżby przez ostatnie osiem lat technologia nie zdołała poradzić sobie z tymi wyzwaniami.

źródło: New Scientist, Boston.com

Więcej o: