Andrew Auernheimer to haker działający pod pseudonimem Hacker Weev. Postanowił w niezwykle kontrowersyjny sposób udowodnić, że ma wiedzę i talent . Włamał się do 29 tysięcy drukarek zainstalowanych na uczelniach i wydrukował na nich zdalnie ulotki o treści antysemickiej i rasistowskiej.
Przeczytaj też: Co może haker, który włamie się do banku?
Antysemicka ulotka Fot. Twitter
Biały człowieku, czy masz dość Żydów niszczących nasz kraj przez masową imigrację i degnerację? Dołącz do walki o walki o globalną władzę białych.
- głosi jej treść.
Sprawcę ataku udało się bez problemu zidentyfikować, bo pochwalił się swoim osiągnięciem w sieci. Mężczyzna wykorzystał dwie cechy drukarek: pierwszą był otwarty port 9100, drugą: automatyczne drukowanie pliku przesłanego w formacie postscriptowym. Tak naprawdę Auernheimer nie łamał zabezpieczeń, wiedział po prostu jak wykorzystać luki w oprogramowaniu. Przysłał pliki, a te drukowały się samoczynnie.
FBI jest oczywiście innego zdania i chce osądzenia hakera, co ten uznaje za atak na swoje wolności obywatelskie. Twierdzi, "skorzystał z możliwości dostępu do publicznego systemu" - drukarki były przecież zainstalowane na publicznych uczelniach.
Ponadto haker twierdzi, że jego włamanie było tak naprawdę eksperymentem mającym uświadomić obywatelom jak wielkim zagrożeniem jest internet rzeczy - ekosystem tysięcy urządzeń podłączonych do sieci. Faktycznie, drukarki nie miały zmienionego domyślnego hasła. By drukowały ulotkę wystarczyło jedno polecenie...
Auernheimer ma za sobą wyrok - w 2010 roku wykradł z AT&T 114 tys. adresów e-mail należących do posiadaczy iPadów. Został za to skazany na 41 miesięcy więzienia, musiał też zapłacić grzywnę w wysokości 73 tys. dolarów.