Elektroniczny sabotaż samochodu

Jak wykazał zespół badaczy z Uniwersytetu San Diego w Kalifornii oraz Uniwersytetu Waszyngtońskiego, elektronika samochodów 21 wieku nie jest, przynajmniej jak na razie, tworzona z myślą o bezpieczeństwie. Stworzony we współpracy między dwoma uniwersytetami Ośrodek Badań Bezpieczeństwa Elektroniki Pokładowej Samochodów (Center for Automotive Embedded Systems Security) zajął się bezpieczeństwem wbudowanych we współczesne samochody układów komputerowych, zarówno od strony teoretycznej jak i praktycznej.

I od strony praktycznej eksperymentatorzy pokazali możliwość, na przykład, całkowitego wyłączenia hamulców, co znacząco utrudnia spowolnienie samochodu. Albo, z innych przykładów, zmiany wyświetlanej przez deskę rozdzielczą prędkości na niższą, zablokowania drzwi i nagłego włączenia hamulców. Tylko z lewej strony samochodu. W porównaniu z takimi możliwościami, zwyczajne przecięcie przewodów hamulcowych, klasyczny zabieg z filmów kryminalnych wydaje się bardzo prymitywne.

Oczywiście, na chwilę obecną kierowcy raczej nie mają się czego obawiać. Przejęcie kontroli nad samochodem wymaga fizycznego dostępu do złącza diagnostycznego (OBD-II). Od zostawienia pod fotelem albo w schowku na rękawiczki notebooka podpiętego przewodami do złącza diagnostycznego dużo prostsze i skuteczniejsze jest założenie pod samochodem ładunku wybuchowego, i nie wymaga to dostania się do środka w sposób niezauważony.

Jednak wyniki badań przeprowadzanych przez CAESS mają zwrócić uwagę producentów samochodów na możliwe przyszłe problemy, kiedy systemy samochodów zaczną być dostępne z zewnątrz. Komunikacja jest zbyt wygodna, aby z niej rezygnować. Możliwość otrzymywania przez pokładowy system samochodu informacji o warunkach pogodowych na drodze czy korkach na planowanej trasie, oraz w drugą stronę przesyłania do producenta zdalnej diagnostyki czy automatycznego wzywania karetki w razie wypadku to świetne funkcje do poprawy sprzedaży. A zagrożenie włamaniem?

Współczesny przemysł komputerów i oprogramowania pokazuje, jak bardzo producenci przejmują się bezpieczeństwem użytkowników końcowych, jeżeli nie zostanie to od nich wymuszone ustawowo. Zerowo. Bezpieczeństwo kosztuje pieniądze i utrudnia korzystanie z technologii. Samochód, do którego nie można się włamać zdalnie przegra na rynku z samochodem, który wysyła dane diagnostyczne do dealera i otrzymuje informacje o korkach i pogodzie na trasie. Należy mieć nadzieję, że ustawodawcy będą o tym pamiętać... i w razie czego warto by im o tym przypomnieć.

[via Yahoo ]

Leszek Karlik

Więcej o: