Na SMS-ach się nie kończy. Z ekranów telewizorów przemawiają do nas gwiazdy znane z popularnych familijnych seriali o moralizującym zabarwieniu, prowadzący kultowych teleturniejów i kasowych telewizyjnych show a'la "Gwiazdy skaczą o tyczce". Każdy wiąże się z zaufaniem i gwarantuje przestrzeganie regulaminów. Jesli tylko wyślemy tego jednego SMS-a . W puli znajdują się także prezenterzy telewizji publicznej, która obiecywaniem pieniędzy za pustego SMS-a najwyraźniej kompensują słabą ściągalność abonamentu.
Na szczęście są też tacy, którzy wiedzą, że za darmo nic nie ma. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) przyjrzał się sprawie i jak podaje Wprost, 6 lipca wszczął postępowanie w sprawie działaności poznańskiej spółki One-2-One. Głównym zarzutem jest nie tyle naciąganie klientów na wysyłanie SMS-ów zwrotnych o "podwyższonej wartości", ale sugerowanie pewnej wygranej, podczas gdy taka nie jest.
Jak powiedział nam przedstawiciel Urzędu, pan Maciej Chmielowski - UOKiK wszczął postępowanie w sprawie One-2-One w związku z informacjami , które pojawiły się w Internecie, dotyczącymi konkursów smsowych.
Cała zabawa polega bowiem na tym, że zwykle firmy, prowadzące "loterie", w SMS-ie przysyłanym do niczego nieświadomego użytkownika telefonu obiecują szansę wygranej . Dopóki tak jest, prawo jest bezsilne. Dopiero kiedy wygrana jest gwarantowana, a w rzeczywistości nie następuje, można się poczuć oszukanym i wnieść zarzuty. Bo o wprowadzanie klientów w błąd, czyli zwykłe oszustwo właśnie chodzi. Jak pisze Łukasz Szewczyk z portalu Media2 :
Jeden z widzów TVP poczuł się oszukany przez telewizję, która reklamowała na swojej antenie loterię Pusty SMS. Teraz domaga się od Telewizji Polskiej zwrotu poniesionych kosztów oraz wypłacenia potwierdzonej wygranej 10 tys. zł.
Czytelnicy starszej daty na pewno pamiętają rozsyłane, drogą pocztową, po całej Polsce zawiadomienia o możliwości wygranej w nic nikomu nie mówiącej loterii. Wystarczyło włożyć do załączonej koperty symboliczne 10 złotych i odesłać. Znaczek był wydrukowany, a adres zwrotny naniesiony. Nic łatwiejszego.
No cóż, pozostaje zachować zdrowy rozsądek i traktować SMS-y z obietnicami niemal pewnej szansy na wygraną tak samo jak dwa razy głośniejsze pasma reklamowe w telewizji. Skoro nie da się tego prawnie zakazać, bo mieszczą się w jego ramach - udawać że ich nie ma. Albo przeprowadzić się w Bieszczady. Do czego szczerze zachęcamy. Przynajmniej na lato.
[via Media2 ]
Łukasz Cichy