Projekt został przygotowany przez trzy organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, i oprócz zwiększenia o półtora tysiąca razy opłaty za kartkę A3 i A4 (z 0,001% do 1,5%) wprowadza on 1% opłaty od "cyfrowych aparatów fotograficznych". Nie wszystkie propozycje wysuwane przez Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł naukowych i Technicznych KOPIPOL, Stowarzyszenie Autorów i Wydawców "Polska Książka" oraz Stowarzyszenie Wydawców REPROPOL zostały uwzględnione - ustawodawca wspaniałomyślnie postanowił nie obciążać telefonów komórkowych podatkiem na rzecz organizacji zarządzania zbiorowego, "ponieważ pomimo coraz bardziej zaawansowanych możliwości tych telefonów ich podstawowym celem w dalszym ciągu pozostaje prowadzenie rozmów oraz przekazywanie wiadomości tekstowych".
Cóż, wynikało by z tego, że osoba planująca kupić sobie cyfrową lustrzankę wspiera organizacje niebagatelną kwotą. Owszem, praktyka robienia zdjęć książkom zamiast ich skanowania występuje w naturze, ale raczej mało kto kupuje sobie w tym celu DSLR. Warto też się zastanowić, jak takie opłaty wpłyną na konkurencyjność działalności polskich film (tekst projektu twierdzi, że nie będzie miało znaczącego wpływu, ale raczej nie twierdziło by inaczej). Producenci i importerzy urządzeń elektronicznych, reprezentowani przez Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego (ZIPSEE) naturalnie nie są specjalnie zachwyceni, a Krajowa Izba Gospodarcza wystosowała protest do Ministerstwa.
Pewnym problemem, jaki widzę w całym tym biznesie "ochrony twórców praw autorskich" jest taki, że świetnie on chroni interesy organizacji chroniących interesy, ale przeciętnego, szarego twórcy już niekoniecznie. Na przykład autorzy notek na portal jakoś nie mogą liczyć na opłaty z KOPIPOLu czy REPROPOLu, nie mówiąc już o milionach innych osób tworzących utwory objęte prawem autorskim, np. wpisy na blogach.
Zobacz też Grynkiewicz: Do czego służy aparat fotograficzny
[via prawo.vagla.pl ]
Leszek Karlik