Osoby oglądające seriale typu CSI (znany w Polsce jako "Kryminalne Zagadki Las Vegas") czy inne seriale o dzielnych laborantach ścigających przestępców są przyzwyczajone do tego, że badanie DNA przeprowadza się w nich szybko, łatwo i przyjemnie, jednak w rzeczywistości na test DNA potrzeba od 24 do 72 godzin - licząc od momentu, kiedy dana próbka trafi do przerobienia przez laboratorium.
To wszystko może ulec zmianie dzięki testowi opracowanemu przez zespół z Centrum Stosowanej Nanobionauki i Medycyny w Arizonie, pod kierownictwem Andrew Hopwooda i Frederica Zehauserna. Zbudowali oni laboratorium na chipie, zdolne do skopiowania i przeanalizowanie próbek DNA pobieranych przez techników laboratoryjnych od podejrzanych. Proces pobrania polega na wykorzystaniu tzw. wymazówki (sterylnego patyczka zakończonego bawełnianą watą, przypominającego patyczek do uszu) do pobrania próbki nabłonka z wnętrza policzka podejrzanego, zmieszaniu próbki z kilkoma środkami chemicznymi i podgrzaniu jej. Urządzenie następnie analizuje otrzymany materiał i produkuje profil, który można porównać z profilem genetycznym w bazie danych.
Proces ten zajmuje aktualnie cztery godziny, ale zespół Hopwooda i Zenhauserna pracuje nad jego optymalizacją, i mają nadzieję, że uda się go skrócić do dwóch godzin. Jest jednak tylko jeden problem - potrzebne są jeszcze bazy danych pozwalające na wyszukiwanie profili genetycznych w czasie rzeczywistym. Na chwilę bieżącą możliwości takiej nie ma ani baza DNA stosowana przez FBI, ani krajowa baza DNA stosowana w Zjednoczonym Królestwie.
O tym, kiedy polska policja będzie mieć urządzenia do szybkiego analizowania DNA i współpracujące z nimi bazy danych wolę nie myśleć.
[via Science Daily ]
Leszek Karlik