Okazuje się, że Facebook był zainteresowany wyszukiwaniem już od samego początku istnienia. Wniosek o opatentowanie własnego algorytmu wyszukiwania złożono już bowiem sześć lat temu . Jednak w tzw. międzyczasie serwis urósł do ogromnych rozmiarów i tak naprawdę dopiero teraz ma szansę stać się "pomocniczą wyszukiwarką". Na czym polega sam patent?
Patent, który został przyznany teraz Facebookowi oparty jest na zachowaniu użytkowników , a konkretnie na ilości "klików". Jeśli wystarczająco dużo liczba osób będzie klikała w dane treści, to strona będzie pojawiała się wyżej w wynikach wyszukiwania (między innymi ten element wykorzystywany jest w wyszukiwarce Google). Wyniki wyszukiwania mają obejmować linki sponsorowane, treści serwisu, oraz strony "zewnętrzne" . Teraz zaś, skoro patent został już zaakceptowany, żaden inny serwis społecznościowy nie będzie mógł bezkarnie (lub za darmo) wykorzystywać tego mechanizmu w swojej wyszukiwarce. Maciej Woźniak z agencji SearchLab uważa, że opatentowany algorytm nie jest przełomowym rozwiązaniem , choć planowany był od dawna.
Facebook wykazał się dalekowzrocznością. Ranking oparty na zachowaniach znajomych to jeden z obecnych trendów, a z pewnością wielki potencjał dla serwisów społecznościowych.
dodaje Woźniak.
Schemat algorytmu wyszukiwania Facebooka. Foto via Mashable Fot. Mashable
Jak widać, Facebook już sześć lat temu rozważał możliwość wykorzystania wyszukiwarki w serwisie. Jednak jej znaczenie zaczęło rosnąć dopiero niedawno , jak podkreśla serwis Mashable . W zimie widzieliśmy pierwsze, małe oznaki, jakimi były zmiany na stronach Facebooka - pasek wyszukiwania został powiększony, zyskał bardziej wyróżnione miejsce. Później mieliśmy konferencję f8 , na której Zuckerberg przedstawił Open Graph i przycisk Like, który można było dodać do każdej strony internetowej. "Lubię to" został oswojony a co więcej - okazało się, że Facebook wykorzystuje go jako jeden z czynników swojej wyszukiwarki.
Gdy po raz pierwszy informowałam, że Facebook wchodzi na rynek wyszukiwarek wyglądało to tak, że po wpisaniu wyjątkowo ciekawej lub budzącej emocję frazy w wyszukiwarkę serwisu, otrzymywało się listę wyników nie tylko z serwisu, lecz z całej Sieci. Na szczycie listy znajdował się oficjalny profil facebookowy, dalej grupy założone w serwisie, a jeszcze później - strony internetowe, na których duża liczba użytkowników klinkęła w przycisk "Like". Wyżej prezentowane były te strony, które polubili także nasi znajomi , zapewne na zasadzie przenoszenia zaufania i wiary w dzielenie tych samych gustów. Wyszukiwanie oparte na liczbie osób, które "polecają" daną stronę innym osobom wydaje się być bardziej skuteczny (i odporny na spamerów), niż na samym klikaniu w linki. Co jednak w takim razie teraz z patentem?
Wyszukiwanie semantyczne na Facebooku Fot. Facebook
No właśnie. Czy i co zmieni przyznanie Facebookowi patentu na pewien rodzaj wyszukiwania w sieciach społecznościowych? Oznaczać to może na przykład problemy dla Google'a, jeśli faktycznie koncern ma zamiar uruchomić w niedalekiej przyszłości swój nowy serwis społecznościowy Google.me. Wyszukiwarka wewnątrz portalu skupiającego ludzi musi być oparta na ich aktywności, więc w jakiś sposób będzie zazębiać się z opatentowanym rozwiązaniem Facebooka. Skoro jednak wniosek o patent został złożony aż sześć lat temu, to istnieje także inna możliwość - serwis Zuckerberga nie będzie jej wykorzystywał, ponieważ bardziej efektywne jest wykorzystywanie mechanizmu "lubienia stron". Jest też dość mało prawdopodobna opcja- może zostać tzw. "trollem patentowym". Jedno z trojga.
Joanna Sosnowska