"Facebook to Disneyland" mówi William Gibson

William Gibson, twórca cyberpunkowej mitologii internetu w wywiadzie dla Indyweek.com mówi o Twitterze, facebooku i przyznaje się do anonimowego trollowania.

Jeśli w sensacyjnym filmie widzimy komputerowych hackerów przemykających się między kolorowymi abstrakcjami danych i systemów w wirtualnej rzeczywistości, to autorzy filmu odwołują się do wizji stworzonych przez Williama Gibsona 36 lat temu.

Pierwszą powieść, "Neuromancer" napisał na mechanicznej maszynie do pisania, nie mając żadnego doświadczenia z komputerami. Opisał w niej przyszłość, w której po wojnie atomowej świat opanowały japońskie korporacje, Ameryka pogrąża się w stagnacji gospodarczej, a kula ziemska opleciona jest komputerową siecią penetrowaną przez "kowbojów cyberprzestrzeni".

Dwa luźno powiązane sequele do Neuromancera stworzyły trylogię Ciągu ("sprawl", przyszłościowe określenie slumsów w jakie zamieniło się wschodnie wybrzeże USA), inną wersję przyszłości opisał w trzech książkach z serii o Moście. W tej przyszłości wielkie trzęsienie ziemi zniszczyło Kalifornię, a ludzie nielegalnie zasiedlili uszkodzony most Golden Gate, dookoła którego toczy się akcja.

Gibson bardzo długo wypierał się jakichkolwiek kontaktów z internetem, twierdząc że wystarcza mu faks (fascynację faksem widać w trylogii Ciągu), jednak w końcu przyznał się do przeglądania eBaya w poszukiwaniu najdziwniejszych przedmiotów, których nie kupuje, ale które umieszcza potem w swoich tekstach (np japońska podróbka lotniczej kurtki, perfekcyjna aż do skopiowania błędów szycia).

W opublikowanym ostatnio wywiadzie Gibson przyznaje się jednak, że zafascynował go Twitter, którego jest aktywnym użytkownikiem . Facebooka odwiedzał, ale stwierdził, że Facebook zbyt przypomina Disneyland, jest w nim zbyt mało miejsca na własną aktywność użytkowników i można tylko zwiedzać co daje się nam do oglądania. Natomiast Twitter daje cięgły strumień tego co znajdą w sieci inni znajomi, w ten sposób staje się jednocześnie siecią społeczną i źródłem rozrywki. Przy okazji przyznał się, że nie był tak bardzo odcięty od sieci jak twierdził, krążył po Internecie jako jakiś "Bill" wypowiadający się na różne tematy, nigdy jako gwiazda cyberpunkowej literatury.

W niedawnym artykule do New York Timesa Gibson pisze o wielkiej zmianie jaką jest gromadzenie wielkich ilości informacji o nas przez korporacje takie jak Google, kiedyś młodość człowieka zostawała w pamięci ludzi i nielicznych dokumentach, teraz Facebook i Google pamiętają wszystko.

William Gibson wydał ostatnio nową książkę, "Zero History", dziejącą się, wraz z dwoma poprzednimi we współczesnym świecie.

[Na podstawie New York Times i Indyweek.com ]

Janusz A. Urbanowicz

Więcej o: