Automatyczne samochody zbudowane są na bazie Toyoty Prius i Audi TT, i oczywiście nie jeżdżą całkowicie bez udziału człowieka. Prowadzenie pojazdu odbywa się przez zadanie trasy, w systemie nawigacji GPS. W czasie testów "pilot" za kierownicą może w każdej chwili przejąć sterowanie - wciskając Wielki Czerwony Guzik, wykonując ruch kierownicą czy naciskając hamulec. Obok kierowcy siedzi nadzorca oprogramowania, pilnujący czy wszystko działa tak jak trzeba. W ten sposób Google Samochody przejechały tysiąc mil całkowicie bez udziału człowieka, i wspomniane wcześniej 140 tysięcy podczas których ludzie "pomagali" tylko w sytuacjach awaryjnych. Jedyny wypadek jaki wydarzył się, to kiedy w bagażnik jednego z Google Samochodów wjechał samochód jadący z tyłu.
Google Computer-Driven Prius from Ben Tseitlin on Vimeo .
Oczywiście, samo się nie zrobi, autosamochody które zjeździły już całą Krzemową Dolinę (widywano je już rok temu) nie wyjeżdżają na drogę bez przygotowania, korzystają ze zmapowania całej okolicy, znaków, sygnalizatorów, ograniczeń prędkości i znaków poziomych przez samochody Google Street View. Samochód ustala swoją pozycję za pomocą GPS, nawigacji bezwładnościowej i pomiarów przebytej drogi. Jednocześnie lidar na dachu, cztery standardowe radary motoryzacyjne i kamera video za przednią szybą kontrolują otoczenie. Automatycznego pilota można ustawić na jeden z czterech poziomów agresywności prowadzenia.
Prace nad autonomicznymi pojazdami ruszyły z kopyta w roku 2004, kiedy DARPA (rządowa Agencja d/s Zaawansowanych Programów Obronnych) ogłosiła Wielkie Wyzwanie ("Grand Challenge") - serię konkursów na autonomiczny pojazd mający przejechać przez całe Stany. Sebastian Thun, twórca projektu autonomicznych samochodów i Google Street View wraz z zespołem studentów Uniwersytetu Stanforda wygrali Grand Challenge w 2005 i zgarnęli dwa miliony dolarów za pojazd który samodzielnie przejechał 132 mile po pustyni
Firma nie planuje jeszcze komercyjnego zastosowania swojego wynalazku, projekt został opracowany "w celu poprawy świata" - autonomiczny samochód pali mniej i ze względu na krótszy od człowieka czas reakcji, więcej ich zmieści się na drodze, a wypadków będzie mniej. Jednak obecne przepisy ruchu drogowego nie przewidują autopilota na szosie. Testy Google'a były uzgadniane z kalifornijską policją, i po ustaleniu że na pokładzie każdego samochodu będzie człowiek mogący w każdej chwili naprawić błąd maszyny i biorący za nią odpowiedzialność.
Ale prawo zmieni się i prawdopodobnie za 50 lat, ludzie którzy mają życzenie osobiście prowadzić samochód będą traktowani tak jak dzisiaj miłośnicy oldtimerów, jako niegroźni dziwacy, a firmy ubezpieczeniowe nagrodzą ich kilkunastokrotnie wyższą stawką OC i AC.
[Na podstawie TechCrunch: 1 2 3 , New York Times i The Official Google Blog: What we're driving at ]
Janusz A. Urbanowicz