Telefony komórkowe nie są aparatami fotograficznymi, ale można nimi robić całkiem niezłe zdjęcia, bo możliwości optyki w niektórych egzemplarzach są porównywalne z popularnymi "małpkami", czyli małymi, kompaktowymi aparatami automatycznymi.
Większość problemów związanych z robieniem zdjęć wynika zwykle ze słabego oświetlenia. Kiedy robimy zdjęcia przy ładnej pogodzie są udane, kiedy jednak jest za ciemno nie wychodzą (chyba, że ktoś ma statyw). Różnica opiera się o czas naświetlania. Im krótszy, co oznacza, że światła było wystarczająco dużo, tym lepiej. Spora szansa, że wtedy zdjęcia wyjdą ostre, ponieważ fotograf nie zdąży ich zepsuć. Przynajmniej tak to wygląda w teorii. Podczas dłuższego czasu naświetlania ciężko utrzymać aparat idealnie w tej samej pozycji. Dlatego kadr zwykle wychodzi rozmazany i nieostry.
Kiedy robimy zdjęcia we wnętrzach, w których obiektyw aparatu nie chce złapać ostrości, wtedy przydaje się lampa błyskowa; te w smartfonach działają na krótkie odległości i oświetlają fotografowany obiekt centralnie, zostawiając ciemniejsze, niedoświetlone krawędzie na obrzeżach kadru. Nowe LEDy holenderskiej firmy mają, jeśli nie rozwiązać, to przynajmniej częściowo zniwelować ten problem.
Nowy chip UX:3 umieszczany w diodach jest o 50% jaśniejszy od poprzednika i ma większy kąt oświetlenia - jego jasność to 150 luksów (jednostka natężenia oświetlenia). Dodatkowo, błysk flesza będzie teraz oświetlał do około 90-100cm, co powinno znacznie zmniejszyć wielkość ciemnych krawędzi na obrzeżach zdjęcia.
Nowe zdjęcia robione znajomym przy piwie, czy domowemu zwierzakowi śpiącemu w śmiesznej pozie zyskają na jakości, ale co ze "słit-fociami" cykanymi przy pomocy łazienkowego lustra?
[za Psychorg.com ]
Jarosław Senator