Na Marsa nie warto wysyłać drogich robotów. Najpierw na planetę powinna opaść chmara (40-60 sztuk) malutkich maszyn nazwanych Jollbots. Tak przynajmniej twierdzi jeden z naukowców z Uniwersytetu w Southampton.
Jollbots mają nie tylko toczyć się po ziemi, ale i mieć możliwość wyskakiwania w powietrze. Roboty mają badać powierzchnię Marsa, działając autonomicznie - bez kontroli z Ziemi. Naukowiec uważa, że powinny one w sposób losowy przesuwać się po czerwonej planecie, wyszukując znajdujące się na jej powierzchni jaskinie przy pomocy czujników wykrywających różnice w temperaturze. Po znalezieniu jakiejkolwiek jaskini, Jollboty wracałyby do lądownika najkrótszą możliwą drogą, by wgrać do niego jej współrzędne i przeanalizować dane zebrane przez swych "kolegów". Proces ten powtarzałby się kilka lub kilkanaście razy w przypadku każdej maszyny. Rekonesans doprowadzić ma do tego, że większe i droższe maszyny wylądują w rejonie interesującym dla naukowców.
Zaletami tego rozwiązania jest stosunkowo niewielki koszt wytworzenia malutkich robotów i pomysł wysłanie całej chmary tych urządzeń na czerwoną planetę. Nawet jeśli kilka z nich zepsuje się, nie będzie to miało dużego wpływu na całą misję - w przeciwieństwie do usterki droższego łazika. Niestety nie wiadomo czy jakakolwiek agencja kosmiczna zainteresuje się opisanym pomysłem.
Krzysztof Pielesiek
[za: Ubergizmo ]