Przeprowadzanie ataków z powietrza wiąże się aktualnie z uruchamianiem biurokratycznego procesu, którego wadą jest nie tylko czas potrzebny na uzyskanie ostatecznego pozwolenia, ale także i niebezpieczeństwo, że informacje na jego temat zostaną przechwycone przez wroga. W dodatku zawsze istnieje ryzyko pomyłki, a tym samym skierowanie ataku na swoich ludzi czy też, w najgorszym wypadku, niewinnych cywilów.
Jak zauważa serwis Wired , rozwiązaniem problemu może okazać się umożliwienie jednemu żołnierzowi na bezpośredni kontakt ze wsparciem powietrznym, przy pomocy specjalnych holograficznych okularów. Dawałyby on nie tylko możliwość łatwego śledzenia i naprowadzania celu wzrokiem, ale także i dostęp do wszelkich potrzebnych do przeprowadzenia ataku informacji. Wyeliminowałoby to konieczność korzystania z map i dodatkowych urządzeń, a dzięki systemowi śledzenia komputer widziałby przez cały czas dokładnie to samo co żołnierz.
System śledzenia wie co widzi użytkownik, w związku z czym dostarczane informacje są aktualizowane na bieżąco w trakcie zmiany położenia, tudzież obracania głowy. Teoretycznie, można by więc spojrzeć w niebo, na którym pojawiłby się zielony trójkąt informujący o tym, że F-16 znajduje się w odległości 30 mil, na wysoki 21000 stóp. System mógłby także dostarczyć informacji na temat wyposażenia samolotu i tym samym umożliwić szybkie podjęcie decyzji czy będzie go można wykorzystać do konkretnego zadania.
Projekt jest ciekawy i ma spore szanse powodzenia. Z podobnych rozwiązań mogą już od jakiegoś czasu korzystać piloci myśliwców, jednak jest to nieco inna technologia. Nie od dziś wiadomo, że armia jako pierwsza dostaje dostęp do najfajniejszych zabawek, ale z czasem są one udostępniane cywilom, a możliwości wykorzystania holograficznych okularów w życiu codziennym można by mnożyć w nieskończoność.
Grzegorz Młodawski