Księżyc nie kojarzy się nam z oceanami, najbliższy towarzysz Ziemi jest praktycznie pozbawiony atmosfery, a co za tym idzie woda nie może tam istnieć w postaci płynnej - podczas dwutygodniowego księżycowego dnia, wszelkie zbiorniki wodne wygotowałyby się.
Dlatego też naukowcy zbadali krople lawy zatopione w księżycowym szkliwie. Okazało się, że zawierają one dużo więcej wody niż wykazały badania innych księżycowych próbek - na milion cząsteczek, od 615 do 1410 stanowiła woda . W innych badaniach wynik był dużo niższy - maksymalnie 50 cząsteczek wody na milion.
Oprócz wody odkryto inne ulotne pierwiastki - siarkę, chlor i fluor, co upodabnia księżycową lawę do bazaltu wypływającego z podwodnych wulkanów pod powierzchnią ziemskich oceanów.
Pozwoliło to naukowcom: Erikowi Hauri, Thomasowi Weinreichowi, Alberto Saalowi, Malcolmowi Rutherfordowi i Jamesowi Van Ormanowi na postawienie hipotezy, że wody na księżycu jest proporcjonalnie tyle samo ile w skałach ziemskiego płaszcza (warstwy skał pomiędzy ziemską skorupą a płynnym jądrem naszej planety). Jednocześnie taki skład księżycowej lawy nie do końca daje się uzasadnić na gruncie obecnej teorii powstania Księżyca, mówiącej, że powstał on z fragmentu formującej się jeszcze, płynnej Ziemi, wyrwanego jakąś kosmiczną kolizją.
To następne potwierdzenie przypuszczeń, że Księżyc nie był zawsze czarno-białą próżniową pustynią - dwa lata temu NASA ogłosiła odnalezienie lodu w księżycowym kraterze .
[za ScienceMag ]