Dotychczas serwis nie zezwalał na używanie pseudonimów, blokując konta osobom, które nie chciały podać imienia i nazwiska. Główny argument: Facebook powstał dla prawdziwych ludzi. Nie było wyjątków nawet dla znanych osób. Stefani Germanotta i Calvin Broadus znani są raczej jako Lady Gaga i Snoop Dogg, lecz pseudonimów mogli używać tylko na stronach dla fanów, nie na swoich profilach.
Skąd zmiana? Wygląda na to, że Facebook chce przyciągnąć więcej celebrytów. Zezwoli na tworzenie profili sygnowanych pseudonimami, ale załoga serwisu będzie sprawdzać, czy faktycznie prowadzone są przez muzyka czy aktora.
A co z polityką zmuszającą do używania imienia i nazwiska. Jak mówi rzeczniczka Meredith Chin:
Nadal konieczne jest używanie prawdziwego imienia i nazwiska. Pseudonim to tylko sposób na rozszerzenie swojej tożsamości.
Każda gwiazda będzie musiała umieścić swoje prawdziwe imię i nazwisko w sekcji z informacjami.
Możliwość tworzenia profili jest na pewno atrakcyjna dla celebrytów. Profil daje fanom uczucie bardziej bezpośredniego obcowania z gwiazdą niż strona fanowska - zwłaszcza, że często za aktualizacje odpowiada sama sława, a nie wynajęty spec od PR. W połączeniu z wprowadzoną niedawno możliwością subskrypcji czyichś postów, bez konieczności zostawiania jego znajomym, sprawia to, że Facebook może stać się potężnym narzędziem promocyjnym dla celebrytów. Serwis ma 845 milionów aktywnych użytkowników. To zdecydowanie więcej od popularnego wśród sławnych osób Twittera, który zgromadził zaledwie 100 milionów.
[ NYT ]