LG OLED - premiera, której nie było

Obserwowanie kuksańców jakie dają sobie firmy LG i Samsung, to ostatnio jedno z moich ulubionych zajęć. Czasem ciosy są silne, wyprowadzane z myślą o nokaucie, innym razem przeciwnik obrywa otwartą dłonią i czerwieni się upokorzony. Pokaz telewizora OLED, jaki LG przygotowało w Monako, był tym drugim.

Tutaj nie chodziło o technologię. OLED to przyszłość płaskich ekranów, ale w ciepłej atmosferze luksusowego Monte Carlo trudno skupić się na tym, że telewizor ma 4 milimetry grubości, 1 mm ramki wokół matrycy i ultra szybki czas reakcji.

Ochrona telewizora Fot. Szymon AdamusOchrona telewizora Fot. Szymon Adamus Ochrona telewizora Fot. Szymon Adamus

Może dlatego wspomniane trzy właściwości techniczne, były jedynymi jakimi chwaliło się w Monako LG. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że producent nie podaje pełnej specyfikacji, bo nawet jej jeszcze nie ma.

Nie, nie! Proszę nie robić zdjęć tyłu telewizora

- powiedział mi dość sympatyczny Koreańczyk gdy próbowałem obfotografować dla Was 55-calowy OLED z każdej strony. Nie było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo fotki robiłem po oficjalnej prezentacji panelu. George Mead, szef marketingu w LG UK, zachwalał nowe dziecko swojego pracodawcy podkreślając, że to właśnie LG będzie pierwszym producentem z takim telewizorem. Ta druga firma, której nazwa zaczyna się od litery "S", a kończy na "g", ma podobno być w tyle. Problem w tym, że komunikat z drugiej strony brzmi tak samo.

George Mead Fot. Szymon AdamusGeorge Mead Fot. Szymon Adamus George Mead Fot. Szymon Adamus

Ten szturchaniec Koreańskich kolosów trwa już od kilkunastu miesięcy. Jeśli LG zapowiada wielki bankiet na końcówkę maja i wszyscy domyślają się, że pokaże tam swój OLED, to Samsung daje prztyczka w nos konkurentowi i pokazuje pierwszy model swojego telewizora, który zszedł z linii produkcyjnej . Gdy wcześniej Samsung pysznił się swoim OLED-em na targach CES i własnej imprezie Samsung Forum 2012 , to LG nie mogło pozostać dłużne i przy każdej możliwej okazji (np. na warszawskiej konferencji prasowej w marcu ) przypominało delikatnie o technologii OLED, a poza kamerami zdradzało cenę nowinki - około 25 000 zł.

W tym wszystkim zabawne jest to, że walka nie toczy się tu o polepszenie wyników finansowych firm. Przynajmniej jeszcze nie. Śmiem przypuszczać, że na organizację pokazu w Monako LG mogło wydać więcej niż zarobi na telewizorze OLED w pierwszym pół roku od premiery. Oficjalnych informacji jeszcze nie ma, ale obecnie mówi się o starcie sprzedaży w czwartym kwartale roku i cenie 10 000 dolarów. To już nie 25 tys. zł, ale 34 000. Przy takiej cenie producent nie ma co liczyć na podbicie masowego rynku. Samsung zresztą też nie, bo przecież OLED na starcie będzie drogi u każdego. Oczywiście bycie pierwszym na rynku ma znaczenie, ale tym razem chodzi o prestiż. Stąd w Monako garnitury, krawaty i wieczorowe suknie.

Piekni ludzie Fot. Szymon AdamusPiekni ludzie Fot. Szymon Adamus Piekni ludzie Fot. Szymon Adamus

Wysokie koszty promocji są bolesne, ale jeśli największy konkurent z rodzimego rynku wyprzedzi cię na ostatniej prostej, to ból będzie już nie do wytrzymania. Stanąć na podium OLED ze srebrem w ręku, to tak jakby powiedzieć, że Samsung/LG (niepotrzebne skreślić) zrobił to szybciej i lepiej. Dlatego właśnie walka toczy się teraz nie na specyfikacje, tylko piękne modelki, znanych sportowców i reżyserów. Co ma wspólnego Gemma Sanderson, Sebastian Vettel i Jean-Jacques Annaud z technologią OLED? Nic. Ale nieźle prezentują się przed tym płaskim potworem, a do tego zainteresują nie tylko takich nerdów jak ja, ale również miłośników sportu, kina i mody.

Celebryci i OLED Fot. LGCelebryci i OLED Fot. LG Celebryci i OLED Fot. LG

Do Monako pojechałem zobaczyć sprzęt, a obejrzałem widowisko. Bardzo rozrywkowe, pełne blichtru i szyku. A przy tym mało konkretne. Siedząc na sali pełnej uśmiechniętych ludzi w pięknych strojach zrozumiałem jednak, że w tym przedstawieniu nie jestem widzem, lecz statystą. Ustawionym w konkretnym miejscu przez reżysera, który w rękach trzymał scenariusz z tylko jednym zdaniem: Samsung ma dostać w policzek... mocno . Cios był celny, ale konkurent nie spali się jeszcze ze wstydu. Głównie dlatego, że marudy takie jak ja napiszą z przekąsem, że ta premiera telewizora w sumie się nie odbyła. To był pokaz piękności. Głośny, kolorowy i z pompą, a więc udany. Chyba, że ktoś tak jak ja spodziewał się, że po powrocie do kraju znajdzie już 55-calowy OLED w najbliższym sklepie.

Szymon Adamus

Więcej o: