Fotografie wykonano podczas kolejnej fazy prób morskich lotniskowca USS Gerald R. Ford. To pierwszy okręt nowego typu Ford. Dziesięć takich jednostek ma w perspektywie kolejnego pół wieku zastąpić obecne dziesięć lotniskowców typu Nimitz. Poza pierwszym USS Gerald R. Ford, w zaawansowanej budowie jest jego pierwszy bliźniak, przyszły USS John F. Kennedy. Dodatkowo trwają już wstępne prace nad trzecim okrętem typu Ford, USS Enterprise.
USS Gerald R. Ford formalnie jest w służbie już od 2017 roku, ale nadal nie jest gotowy. US Navy ciągle prowadzi jego próby, część systemów ciągle nie działa jak powinna i wymaga dopracowania (na przykład elektromagnetyczne windy uzbrojenia dla samolotów mają w ogóle nie działać zgodnie z oczekiwaniami), a załoga nadal się uczy. W pełni gotowy ma być dopiero w 2022 roku, kiedy ma wyruszyć na swój pierwszy normalny patrol gdzieś na świecie.
Po swojej pierwszej serii rejsów próbnych w 2018 roku lotniskowiec trafił na rok do stoczni, gdzie usuwano całą masę wykrytych usterek i niedoróbek. Prace miały się koncentrować na siłowni atomowej oraz na wspomnianych windach uzbrojenia. Problemy z tymi drugimi są na tyle poważne, że nie wiadomo kiedy będą gotowe. Jeszcze w zeszłym roku mówiono o obecnym, teraz raczej o 2020 albo wręcz 2021. Są poważnie niedopracowane między innymi z tego powodu, że w ramach cięć kosztów nie zbudowano najpierw prototypu na lądzie. Dopiero na gotowym okręcie tak naprawdę zaczęto sprawdzać działanie zupełnie nowej generacji wind. Srogo się to na Amerykanach mści.
Nie wiadomo, ile będzie trwała obecna faza prób na morzu. O ile nie wyjdą żadne kolejne istotne usterki, to może to być wiele miesięcy, podczas których okręt będzie co i rusz wychodził ze swojej bazy w Norfolk w stanie Wirginia.
Te ostatnie próby, których zdjęcia są zamieszczone w tekście, obejmowały między innymi wspomniane gwałtowne manewry. To standardowy etap sprawdzania lotniskowców nowych jak i tych po gruntownych remontach. Chodzi nie tylko o stwierdzenie, jak ciasne i gwałtowne zwroty mogą wykonać, ale też jaki będą miały one wpływ na sam okręt. Zmuszanie pływającego miasta ważącego około stu tysięcy ton do żwawych ruchów oznacza duże obciążenia dla sterów, przechyły i wibracje.
W przeszłości pokazywaliśmy jak podobne próby przeprowadzano na przyszłym polskim okręcie ORP Ślązak. Skala drastycznie inna, ale idea ta sama.
W ramach przyszłych testów Amerykanie powinni też mocno wstrząsnąć swoim lotniskowcem, detonując w jego pobliżu silne ładunki wybuchowe. Ma to być sprawdzenie tego, jak okręt i jego systemy zachowają się, jeśli w jego pobliżu zaczną wybuchać torpedy, rakiety czy miny. Ze względu na duże opóźnienie w harmonogramie prób US Navy próbuje po kryjomu zrezygnować z takich prób w przypadku USS Gerlad R. Ford i wykonać je później przy pomocy USS John F. Kennedy. Zdecydowanie zabronił tego poprzedni szef Pentagonu Jim Mattis i jest temu przeciwnych szereg wpływowych członków Kongresu. Nie wiadomo jeszcze, kto wygra.
Wszystkie te problemy i opóźnienia, w połączeniu z kosztem pierwszego lotniskowca szacowanym już na ponad 13 miliardów dolarów (więcej niż roczny budżet polskiego MON), przysparza mu wiele wrogów. Jednym z najbardziej wokalnych jest demokratyczna członkini Izby Reprezentantów z Wirginii, Elaine Luria, była oficerka US Navy. Podczas niedawnego przesłuchania w Kongresie poświęconego nowemu lotniskowcowi nazwała go "wielomiliardową barką portową". Nie ma jednak mowy o rezygnacji z nowych wielkich okrętów. Amerykanie za daleko zabrnęli w program ich budowy. Chodzi raczej o stwierdzenie, co poszło nie tak i wyciągniecie z tego wniosków.