Choć zewsząd straszą nagłówki o groźnych wirusach, internetowych robakach i innych paskudztwach, to większość internautów wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że zagrożenia te nie wyświetlają już zabawnych informacji, ani nie kasują danych z dysku. Współczesne szkodniki instalują się w systemie i pracują sobie po cichutku w tle rozsyłając spam, robiąc za "punkty przesiadkowe" dla informacji przesyłanych przez przestępców, dokonując ataków na inne komputery i szpiegując. Jeśli nie zadbaliście o ochronę swojego komputera, to waszą maszynę mogło zarazić już kilka, co potrafi solidnie obciążyć komputer. Co gorsza, niektóre programy antywirusowe, firewalle i podobne zabezpieczenia również potrafią pożreć potrzebne do pracy zasoby. Jeśli nie tylko wasza przeglądarka porusza się z prędkością kulawego żółwia, warto zaprosić znajomego informatyka. Uważajcie tylko na jedno, jeśli po 15 minutach stwierdzi, że jedyne wyjście to reinstalacja systemu pożegnajcie go grzecznie, a następnego zapytajcie czy słyszał o takich narzędziach jak HijackThis i Combofix - jeśli tak, to może wam pomóc.
Jeśli strony ładują się bardzo wolno, to nie musi być wina przeglądarki internetowej. Równie dobrze może szwankować wasze łącze internetowe. Szczęśliwie można to bardzo łatwo sprawdzić. Wejdźcie pod adres www.speedtest.net i kliknijcie "Begin test". Gdy witryna skończy sprawdzać wasze łącze popatrzcie na wyniki. Jeśli pod etykietą "PING" jest liczba większa niż ~80ms warto zawołać jakiegoś komputerowca, aby sprawdził, czy to problem z waszą siecią WiFi (jeśli łączycie się bez kabli), czy też zawinił wasz dostawca internetu i czas poszukać nowego. Jeśli korzystacie z komórkowego internetu jak np. iPlus, BlueConnect to warto zerknąć na komórkę i sprawdzić, czy jesteście w zasięgu sieci GPRS, EDGE czy 3G, HSPA co często sygnalizuje literka koło "kresek zasięgu". Jeśli jest tam G lub E to najprawdopodobniej musicie znaleźć lepsze miejsce dla swojego komputera, bo połączenie za pomocą dwóch pierwszych technologii zawsze będzie boleśnie wolne.
Producenci przeglądarek od pewnego czasu prześcigają się w pomysłach na przyspieszenie swoich programów. Każda następna wersja przeglądarki usuwa wiele błędów, poprawia bezpieczeństwo i uruchamia nowe mechanizmy, które mają przyspieszyć funkcjonowanie współczesnych, bogatych w gadżety i funkcje stron internetowych. Jeśli przypadkiem korzystacie z Internet Explorera 6 przesiadka na nowsze wersję jest wręcz obowiązkowa, gdyż to najbardziej znienawidzony program w Sieci - nawet przez Microsoft. Jeśli używacie Windows XP, to najnowszy Internet Explorer jakiego możecie zainstalować to wersja 8, na użytkowników Windows 7 i Visty czeka z kolei Internet Explorer 9. Jednak aktualizacja może być dobrym momentem, aby przesiąść się na alternatywę, czyli Firefoksa 4, Chrome 11 lub Operę 11.
Każda współczesna przeglądarka umożliwia dodawanie do niej nowych funkcji za pomocą różnej maści dodatków. Potrafią bardzo ułatwić życie świadomym internautom, ale płaci się za to zawsze zwiększonym obciążeniem pamięci i procesora. Jeśli zainstalowaliście kilkanaście różnych dodatków, to wasza przeglądarka będzie dłużej się uruchamiać, wolniej pracować i częściej się "wykrzaczać". Warto zachować rozsądek instalując nowe bajery i poprzestać na 4-5 dodatkach, których faktycznie regularnie używacie. Dodatkowo, wiele programów przy instalacji proponuje zainstalowanie różnych "pasków narzędziowych" (toolbar), które tak jak dodatki obciążają przeglądarkę na dokładkę zabierając cenne miejsce na ekranie, podczas gdy naprawdę niewielu internautów ma z nich jakikolwiek pożytek. Jakby tego było mało, wiele z nich jest tak naprawdę zamaskowanym szkodnikiem. Po wybraniu koniecznych rozszerzeń usuńcie wszystkie pozostałe.
Wbrew opinii internetowych fanatyków nie ma czegoś takiego jak "najlepsza przeglądarka". Tak naprawdę, każda z przeglądarek ma swoje wady i zalety. Prędkość działania zależy od wielu czynników, więc warto zastanowić się na jakim sprzęcie, łączu z internetem i stronach będziecie pracować.
a) Jeśli macie słaby komputer, na przykład netbooka: Internet Explorer 9 lub Firefox 4 będą dobrym wyborem. Odradzam Chrome, gdyż ze względów technicznych traktowanie każdej strony jako oddzielnego procesu owocuje sporą ilością dodatkowych obliczeń i pożeranej pamięci. Opera 11 wciąż ładuje strony stosunkowo długo w porównaniu do konkurencji.
b) Jeśli macie średniej klasy sprzęt: Znów Firefox 4 lub Internet Explorer będą dobrym wyborem, chyba że korzystacie z wielu interaktywnych stron takich jak internetowe edytory grafiki, pakiety biurowe, czy też poczta taka jak Gmail - wtedy Chrome wysuwa się na prowadzenie.
c) Jeśli macie szybki komputer z wielordzeniowym procesorem, na przykład Core i7: Na takim sprzęcie Chrome naprawdę potrafi pokazać pazur, zwłaszcza na stronach zawierających dużo interaktywnych elementów. Silnik Chrome przeprowadza zaawansowaną optymalizację stojącego za nimi kodu i najczęściej solidnie wyprzedza konkurencję.
d) Jeśli macie słabe łącze, na przykład komórkowy internet: Opera bije tu konkurencję na głowę, dzięki trybowi "Turbo" w którym serwery Opery kompresują stronę i grafiki przed wysłaniem jej do użytkownika. Dzięki temu trzeba przesłać znacznie mniej danych, co drastycznie przyspiesza ładowanie się strony na słabych łączach. Niestety, najczęściej płaci się za to jakością zdjęć.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że przeglądarka internetowa potrafi obciążyć średniej klasy komputer tak jak nowoczesne gry. Otwierając kilka stron z flaszowymi banerami, kilka zawierających dużo interaktywnych elementów, kilkanaście kolejnych z niusami, a na koniec odpalając wideo w wysokiej rozdzielczości z YouTube jesteśmy w stanie zapchać setki megabajtów pamięci, pożreć większość mocy przerobowych procesora i skutecznie zwolnić działanie całego systemu z przeglądarką włącznie. Choć trwają intensywne wojny między zapaleńcami, mające ustalić która przeglądarka pożera tych zasobów najwięcej, to smutna prawda jest taka, że przy kilkudziesięciu otwartych kartach, każda będzie się wlec. Warto wyrobić sobie nawyk zamykania nieużywanych kart, zapisywania sobie artykułów "na później" w zakładkach (ctrl + d) lub używania dodatków takich jak Read It Later, które umożliwiają zapisanie sobie lektury na później i zamknięcie z czystym sumieniem nieużywanych w danej chwili kart.
Dla każdej z wymienionych przeglądarek istnieje też lista bardziej skomplikowanych tricków wymagających grzebania "pod maską" przeglądarki i systemu. Jeśli jesteście bardziej zaawansowanymi użytkownikami możecie ich poszukać za pomocą Google, albo poczekać na kolejne artykuły na Technologiach, w których dowiecie się, jak przyspieszyć Firefoksa 4, Chrome i Internet Explorera 9.
Gniewomir Świechowski