Problem wcale nie jest banalny. Cashback, czyli drobne wpłaty z banku, to modny w ostatnim czasie system promocji. Każdy bank modyfikuje go na swój sposób. Czasem wystarczy płacić kartą, czasem można dostać zwrot za określony typ zakupów. Atrakcyjne zasady cashbacku są wykorzystywane przez banki do promocji swoich usług.
Analizując cashback ekonomicznie, trzeba przyjąć, że jego koszt faktycznie obciąża handlowców. Z reguły konstrukcja cashbacku polega bowiem na tym, że bank dzieli się z klientem prowizją, jaką uzyskał za transakcję (np. kartą) u danego handlowca.
Z punktu widzenia prawa cała konstrukcja wygląda jednak inaczej. Stronami rozliczającymi płatność są bank i klient. Bank płaci, klient inkasuje "nagrodę". Dlatego w znaczeniu prawnym nie można traktować cashbacku w kategoriach np. rabatu czy innej zniżki udzielanej klientowi przez handlowca. Jakiego rzędu są to przychody? Względnie niewielkie, chociaż aktywny klient świadomy możliwych promocji jest w stanie uzyskać rocznie kilkaset złotych z tytułu cashbacku. I właśnie po te pieniądze rękę wyciąga obecnie fiskus. Zgodnie z interpretacjami organów podatkowych banki powinny wysyłać klientom informacje PIT o rocznych dochodach z tytułu cashbacku, a klienci banków, składając roczne zeznanie, powinni uwzględnić te przychody. Problem w tym, że banki informacji o przychodach nie wysyłają. Tym samym odprowadzenie podatku w rozliczeniu rocznym nie będzie możliwe.
Jak tę sytuację reguluje prawo? Zwolnione z PIT są przychody związane z tzw. sprzedażą premiową. - To zwrot bardzo nieostry - przyznaje dr Łukasz Karczyński z Katedry Prawa Finansowego Uniwersytetu Gdańskiego. - Moim zdaniem sam termin "sprzedaż" należy rozumieć szeroko, według reguł języka potocznego. To oznacza, że możliwa jest sprzedaż nie tylko towaru, ale też usługi. Sens "sprzedaży premiowej" polegałby w tym przypadku na przyznaniu premii za dokonywanie zakupów ze spełnieniem określonego dodatkowego warunku, w szczególności np. zakupów przekraczających ustalony minimalny limit. Jeżeli więc nagroda jest otrzymywana za dodatkowy zakup od banku jakiejś usługi, to można ją uznać za związaną ze "sprzedażą premiową" i nie podlega podatkowi PIT. Jeżeli jednak premia jest przyznawana za samo korzystanie z karty, które nie wiąże się z dokonywaniem żadnego dodatkowego świadczenia ze strony klienta na rzecz banku, to na pierwszy rzut oka bliżej jest mi do stanowiska MF, że podatek trzeba zapłacić. Wiele zależy więc od umów czy regulaminów określonej usługi - ocenia dr Karczyński.
Jaka ostatecznie będzie interpretacja organów podatkowych w sprawie cashbacku, trudno w tej chwili ocenić. Może będzie zależeć od pomysłowości i zapobiegliwości bankowych prawników, którzy pisali regulaminy.
Z drugiej strony skutkiem takiej interpretacji przepisów podatkowych będzie sytuacja, w której za faktycznie "taki sam" cashback jeden klient zapłaci podatek, a drugi nie. Będzie to zatem weryfikacja, czy tworząc programy związane z cashbackiem, bankowcy myśleli głównie o interesie i zagrożeniach banku, czy uwzględniali również dobro klientów. Niestety, cena, jaką za tę wiedzę zapłacą klienci, może bywać dotkliwa.