Duńska Rada Etyki to ciało doradcze skupiające naukowców, dziennikarzy i duchownych. Orzekła ona, że Duńczycy mają moralny obowiązek, aby zminimalizować swój wpływ na klimat. Zdaniem rady naturalnym sposobem, by rozpocząć tan proces, jest obniżenie spożycia czerwonego mięsa.
Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) na świecie aż 18 proc. emisji gazów cieplarnianych pochodzi z hodowli zwierząt. Zwierzęta w chowie przemysłowym, szczególnie krowy i świnie, są wielkim zagrożeniem dla równowagi klimatycznej Ziemi.
Tylko w Europie bydło jest źródłem aż 9,5 miliona ton metanu rocznie. Rolnictwo i hodowla zwierząt zużywają 70 proc. świeżej wody i odpowiadają za przeszło 80 proc. światowych wylesień. Do wyprodukowania jednego kilograma wołowiny potrzeba 43 tysiące litrów świeżej wody.
Duńska Rada Etyki przyznaje, że sześć miesięcy zajęło jej by orzec, czy wybór decyzji przyjaznych klimatowi należy zostawić społeczeństwu, czy też rząd powinien opodatkować produkty spożywcze, które mają negatywny wpływ na klimat.
Ostatecznie zdecydowano, że pozostawienie tej kwestii w rękach konsumentów nie będzie skuteczne, dlatego należy wprowadzić odpowiednie regulacje. Za obłożeniem czerwonego mięsa podatkiem klimatycznym opowiedziało się 14 z 17 członków rady. Zgodnie z jej sugestią, w dłuższej perspektywie należałoby opodatkować wszystkie produkty spożywcze, które negatywnie wpływają na klimat.
Pomysł Duńskiej Rady Etyki skrytykowała natychmiast zrzeszająca producentów Duńska Rada ds. Rolnictwa i Żywności. - Podatek klimatyczny wymagałoby ogromnych zmian w sektorze publicznym oraz w przemyśle spożywczym, podczas gdy efekty byłyby minimalne - powiedział rzecznik organizacji Niels Petering. Dodał, że skuteczna walka ze zmianami klimatycznymi może być prowadzona jedynie na poziomie globalnym.
Podobnie sceptyczne opinie padają ze źródeł rządowych.