Jak przypomina Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, obniżenie wieku emerytalnego to jedna z obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości, która miała być zrealizowana w ciągu pierwszych 100 dni rządu.
Zdaniem OPZZ, minęło ponad 200 dni, a ustawy wciąż nie ma. Do mediów i społeczeństwa docierają sprzeczne informacje w tej sprawie.
- Najbardziej bulwersującą wiadomość znajdujemy w załączniku nr 1 do założeń projektu budżetu państwa na rok 2017. W dokumencie rząd sugeruje połączenie wieku emerytalnego 60/65 z minimalnym stażem pracy ubezpieczonego w wysokości 35/40 lat. Rząd stwierdza ponadto, że wprowadzenie tych dwóch kryteriów wyszłoby naprzeciw zobowiązaniom podjętym przez prezydenta jeszcze w okresie przed objęciem urzędu - pisze OPZZ.
Organizacja związkowa pyta wobec tego premier Beatę Szydło i prezydenta Andrzeja Dudę, czy rząd w porozumieniu z prezydentem chce uzupełniać deficyt budżetowy kosztem emerytów, pozbawiając ich uprawnień emerytalnych?
W 2012 roku rozpoczęła się ostatnia reforma emerytalna. Koalicja PO-PSL przeforsowała ustawę zakładającą stopniowe wydłużanie wieku emerytalnego. W 2020 roku ma być osiągnięty cel 67 lat dla mężczyzn, w 2040 roku - cel 67 lat dla kobiet.
Od początku było jasne, że zmiany nie podobają się dużej części Polaków, a obietnica obniżenia wieku emerytalnego była jedną z najważniejszych w kampaniach wyborczych Andrzeja Dudy oraz Prawa i Sprawiedliwości.
W marcu br. do specjalnej sejmowej podkomisji wpłynęła propozycja prezydenta przywracająca niższy wiek emerytalny - 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
W połowie czerwca premier Beata Szydło powiedziała, że ustawa dotycząca obniżenia wieku emerytalnego zostanie przyjęta do końca roku. Zdaniem rzecznika rządu Rafała Bochenka, realny termin wejścia w życie tych przepisów to rok 2018.
Zobacz też: Prezydent Duda wycofuje się ze swojej najważniejszej przedwyborczej obietnicy